Znaleźć człowieka w sobie, to wielkie wyzwanie

Rozmawiając z Adamem Wiśniewskim o jego twórczości,  poprosiłam o uzasadnienie  aforyzmu  „I śmiech niekiedy może być nauką”…   Odpowiadając,  nawiązał do tematu wypracowania maturalnego z języka polskiego. Na bazie przykładów z literatury polskiej zobrazował wtedy właśnie tę myśl Ignacego Krasickiego: „I śmiech niekiedy może być nauką”. Zaskoczona tym wyznaniem, skojarzyłam,  jak bardzo syntetyczne złote myśli zwłaszcza Ignacego Krasickiego wpłynęły na poetycką twórczość  Adama. Wyraża ją w aforyzmach, sentencjach i maksymach.  Rozróżniając  te formy literackie według proporcji zawartej w nich powagi, autor wypowiada się w sposób żartobliwy albo poważny.

Krasicki stał się dla poety protoplastą, drogowskazem dla jego aforystycznej twórczości. Adam Wiśniewski zafascynowany jest również Stanisławem Lemem oraz prof. Leszkiem Kołakowskim. Śledził ich publicystyczny jakże konstruktywny „Dialog dwóch galaktyk”. W rozwoju intelektualnym obu filozofów i ich twórczości dostrzegał wiele podobieństw, widział także zasadnicze różnice. W efekcie dogłębna refleksja nad cywilizacją oraz naturą ludzką ich twórczości, choć wynikała u nich z różnych źródeł, prowadziła do podobnych konkluzji.

Wiśniewski, publikując w siedmiu tomach,  w każdym setki aforyzmów, nieustannie uczy się powagi życia, a często poprzez śmiech z samego siebie. Tylko wtedy, kiedy potrafimy śmiać się z własnej niedoskonałości i wad, nabywamy uprawnienia do leczenia śmiechem ludzkich słabości, potknięć i przywar, czyli „plusów ujemnych”, jak to w latach dziewięćdziesiątych ub. wieku  przekornie ujął znany klasyk polskiej polityki.

Do tworzenia własnych krótkich form wypowiedzi zachęciły Adama Wiśniewskiego  sentencje Ignacego Krasickiego, z których warto dla przykładu przytoczyć trzy bodaj najbardziej znane:

  • „Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych. Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych”;
  • „Niech Bóg da, aby zasnąć! Byle sen był smaczny”;
  • „Nie tak to trudno zostać filozofem, jak Wmć Pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jako chcesz, byleby osobliwie, kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele, a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wielkiego filozofa…”.

Można doszukać się ich  inspiracji  choćby w takich treściach pióra A. Wiśniewskiego, jak:

  • „Kiedy duchowni mydlą nam oczy, Jezus przeciera je ze zdumienia”;
  • „Duchowni potykający się z grzechem są wniebowzięci”
  • „Czy Bóg jest tak samolubny, za jakiego Go mają nasi kapłani?”.

A  gdyby skupić się na definicji podanej przez A. Wiśniewskiego: „Czym jest dla mnie aforyzm? Niejednym prztyczkiem danym w nos sobie”, nietrudno wnioskować, że jej autor  jest skłonny do swoistej empirii o cechach psychoanalizy, która skutkuje odkryciem uniwersalizmu w autopsji.

Podczas studiów nad jego łóżkiem we wrocławskim akademiku „Oaza” wisiał wykrojony z białego kartonu cytat Diogenesa z Synopy: „Hominem quaero”(łac. Szukam człowieka).  Pod wrażeniem tej wypowiedzi Adam Wiśniewski  po latach przekornie zaripostował:

„Wołania »Hominem quaero« w czterech ścianach ciszy, mało kto dziś słyszy” oraz myślą: „Szukać człowieka w sobie, to wielkie wyzwanie”.

Ta maksyma, wyrażająca niewiarę  w znalezienie wokół siebie  prawdziwego człowieka, nabrała nowego znaczenia w epoce Internetu, globalnych sieci, technologii rozpoznawania twarzy służących cybernetycznej inwigilacji.

Ze zdziwieniem zobaczyłam w Internecie zaproszenie na wystawę zatytułowaną  „Hominem quaero” artysty plastyka Lecha Mazurka. Zadziwiająca zbieżność.  Aforyzm  Diogonesa z Synopy został zauważony w czasach obecnej pandemii  przez wórców sztuki, chociaż już wcześniej organizatorzy różnych projektów czy wystaw jej treścią w   nazwach  swoich przedsięwzięć podkreślali  ich cel np. społeczny czy związany z prezentacją dzieł sztuki  rewidujących obecność człowieka w przestrzeniach społecznych i indywidualnych  czy świadomości  zbiorowej.

Artysta Lech Mazurek z Lublina prezentuje Fizis – wyimaginowaną twarz na tle  wizerunku X: autentycznej osoby (czy jest to może jej maska?).  A można ustalić, na ile dzisiejszy człowiek jest realną osobą, a na ile awatarem – reprezentującym uczestników świata wirtualnego zarówno rzeczywistych ludzi uczestniczących w tych światach, jak i postaci generowanych przez samo oprogramowanie? A może twarze na grafikach obu artystów są uosobieniem idei  bądź symbolem czasu pandemii?

Interdyscyplinarne zainteresowanie artystów tą samą wypowiedzią literacką to nie przypadek. Pandemia uniemożliwiając kontakty osobiste społeczeństwa, wyzwoliła wśród artystów chęć zaprezentowania własnych odczuć. Nieprzypadkowo więc sięgnięto do poszukiwania człowieka.  Wiele lat wstecz Adam Wiśniewski już wskazał drogę „Hominem quaero”, „znajdź człowieka w sobie…” („Znaleźć człowieka w sobie, to wielkie wyzwanie”).

Pierwsze aforyzmy  w formie książkowej Adam Wiśniewski wydał 9 lipca 2009 r. Egzemplarz nr 1 zarezerwował dla swojego mentora prof. Leszka Kołakowskiego. Niestety, ten zamiar okazał się spóźniony. Profesor zmarł w Oksfordzie osiem dni później. W swoich utworach poeta przekazuje nam okruchy historii, zamknięte w beczce śmiechu jego egzystencjalnego doświadczenia. Uchwycony w soczewce umysłu i ujęty w metaforach obraz otaczającej go rzeczywistości, jako najcenniejszy, bo własnoręcznie utkany prezent, dedykuje wszystkim swoim duchowym przyjaciołom i znajomym, którym, w swoim – wydaje się, że szczęśliwym życiu – tak wiele zawdzięcza..

Danuta Bartosz

więcej:

Nikt nie wie jak wysoko może wspiąć się człowiek – JPII

więcej:

Adam Wiśniewski – „Szczęście to stan umysłu, a nie posiadania”