Cyprian Norwid – „Fortepian Szopena”

Znajomość nie trwała długo. Cyprian Kamil Norwid przybył do Paryża w tym samym roku, w którym umarł Fryderyk Chopin. Po raz pierwszy widzieli się prawdopodobnie w lutym 1849 roku – wszystko wskazuje na to, że poznali się w Hôtel Lambert, w salonie księżny Marceliny Czartoryskiej, uczennicy Chopina. Podobno była najzdolniejszą uczennicą urodzonego w Żelazowej Woli artysty, najwierniejszą jego stylowi.  Salon Czartoryskiej odwiedzali najważniejsi polscy emigranci, ale i śmietanka francuskich elit (m.in. Paul Delaroche, Eugène Delacroix, Horace Vernet). Ostatnią wizytę poeta złożył kompozytorowi 17 października 1849 roku – dwa tygodnie przed śmiercią kompozytora.

Krótka historia znajomości 

Na początku warto napomknąć, że o życiu Norwida wiemy bardzo mało – trudno odtworzyć jego życiorys tak dokładnie, jak biografie innych romantycznych wieszczów: Mickiewicza, Słowackiego, Chopina. Stan dzisiejszej wiedzy zgromadzony jest w trzytomowym opracowaniu „Kalendarz życia i twórczości Cypriana Norwida” autorstwa Zofii Trojanowiczowej, Zofii Dambek, Elżbiety Lijewskiej i ich współpracowniczek – Jolanty Czarnomorskiej, Małgorzaty Pluty i Iwony Grzeszczak.

Relacje Chopina i Norwida znamy z perspektywy poety; kompozytor nie wspominał w swoich listach o Norwidzie. Nie wiemy, czy znali się zbyt krótko, czy może dla Chopina ta znajomość nie była w żaden sposób istotna. W listach poeta wspomniał wspólne spacery po paryskich ulicach i parkach – trudno powiedzieć, czy wydarzyły się one naprawdę, czy były częścią tworzonego skrupulatnie przez Norwida wizerunku.

Cyprian Kamil Norwid, „Studium dłoni”, 1851, fot. Biblioteka Narodowa Polona

Norwid nie zawsze był w stosunku do muzyki Chopina bezkrytyczny. Jeszcze w 1845 roku pisał do Antoniego Celińskiego: „Bardzo cenię Chopina, ale polonez Ogińskiego więcej prawdy ma dla mnie, i mógłbym się wyrazić, że okrągłość jego  >>w dłoniach czuję<< , jak to Adam powiada”.

Głuchy poeta i muzyka

„Norwid raczej nie znał się na muzyce” – pisze Andrzej Fabianowski w „Sonacie Norwidowskiej” – „Chopin był mu potrzebny jako niezwykle ważny konstrukt intelektualny, jako jeden z arcywzorów artysty w społeczeństwie i jako arcywzór artysty narodowego, tak ważnego dla zbiorowości żyjącej w niewoli”.

W opracowanym przez zespół badaczek i badaczy z Uniwersytetu Warszawskiego „Internetowym słowniku języka Cypriana Norwida”, który opiera się na jedenastotomowej edycji „Pism wszystkich” Norwida (słownik bazuje na pracy zespołu prof. Jadwigi Puzyniny, która w 1983 roku otworzyła Pracownię Słownika Języka Cypriana Norwida, jest pierwszym w Polsce internetowym słownikiem języka autora – w tooltipie) słowo „muzyka” pojawia się 73 razy – w 68 przypadkach oznacza „utwory muzyczne, ich brzmienie”, trzy razy odpowiada słowu „orkiestra”, dwa razy jest synonimem zapisu nutowego. „Melodia” pojawia się tylko raz. „Harmonia” 113 razy, chociaż nigdy w znaczeniu ściśle muzycznym, zawsze jest przenośnią; tak samo pojawiający się jeden raz „dysonans” również jest metaforą. „Ton” – użyty 78 razy (w tym 29 razy w sensie muzycznym);”rytm” – 70 razy; chór – 36 razy; dźwięk – 30 razy; „opera” – 14 razy; „symfonia” – trzy razy; „koncert” – siedem razy; „Scherzo” – pięć razy. Nie padają nazwy form muzycznych, jak „sonata” albo „etiuda”, tak często wykorzystywanych przez Chopina. Liczba odniesień muzycznych nie jest duża – twierdzi Andrzej Fabianowski, badacz romantyzmu i związków Norwida z muzyką – dodając, że muzyka nie była głównym polem jego artystycznych zainteresowań. „Gdy już zaistniała, wyposażona została w rozległą paletę znaczeń, głęboką kontekstualizację, zyskiwała wysoką rangę” – dodaje Fabianowski.

W XIX wieku prawie każdy dobrze wykształcony człowiek znał chociaż podstawy muzyki, potrafił zagrać kilka melodii na fortepianie. Czy Norwid potrafił grać na fortepianie? Wiele wskazuje na to, że nie – prawdopodobnie nigdy nie miał stałego dostępu do fortepianu. Bywał na salonach, mógł być osłuchany, ale nigdy samodzielnie nie ożywił nut napisanych na partyturze.

Cyprian Kamil Norwid, „Koncert”, ca 1873, fot. Biblioteka Narodowa Polona

Cyprian Norwid poznawał muzykę Chopina dzięki otaczającym go kobietom, przyjaciółkom przedwcześnie zmarłego kompozytora – Marii Kalergis (wielkiej miłości Norwida), Laurze Czosnowskiej i wspomnianej już Marcelinie Czartoryskiej. Kalergis i Czartoryska były wybitnymi pianistkami – mógł słuchać ich interpretacji Chopina, prowadzić długie rozmowy dotyczące znaczenia i budowy tej muzyki.

Przez 37 ostatnich lat swojego życia Norwid miał problemy ze słuchem. Wszystko zaczęło się od jego pobytu w Hausvogtei – berlińskim areszcie w popularnej dzisiaj dzielnicy Mitte – teraz na jego miejscu znajduje się stacja U-Bahn. Nabawił się poważnego zapalenia uszu, które poważnie uszkodziło jego zmysł słuchu. W dni mgliste i wilgotne nie słyszał prawie niczego; odzyskiwał możliwość słyszenia tylko w ciepłe i suche dni. Sprawiało mu to duże problemy natury towarzyskiej, często unikał rozmów z ludźmi. Chętnie chodził na koncerty, ale niektórych prawdopodobnie nie słyszał. Wybierając się do opery na „Makbeta” Rossiniego zanotował, że idzie tam, „aby publiczność widzieć”. Olimpia Wagner, pianistka, która w młodości poznała Norwida, w 1908 roku w rozmowie z Leopoldem Weliszem wspominała:

„Głuchy, lubił jednak muzykę i słuchał z przejęciem, zwłaszcza Chopina. Szlachetność i geniusz biły z jego oblicza”.

O wrażliwości Norwida na muzyczność literatury, świadczy to, jak wielką wagę przykładał do rytmu i intonacji swoich dzieł – pewnie dlatego w XX wieku często wykorzystywano jego utwory w piosenkach. Podkreślał też wielkie znaczenie czytania poezji na głos, podobno był świetnym interpretatorem własnych tekstów. Jak pisał głuchnący poeta:

Idzie albowiem tu po szczególne właśnie o to, ażeby słowa pisarza tak wygłosić, jak duch pisarza onego poczynał je… De-klamacja właściwa tym sposobem wedle osobnych pojęć moich: zaklęciem ducha jest.

Pomnik Szopena

„Znasz Ty ten kraj, znasz tę Narodu chwilę,
Gdy grajkom, wam, świat wtacza się do ręki,
Bo z żadnych słów nie dowie się nikt tyle,
Co z łkań, co z łez – bo Idee są dźwięki! „.
Cyprian Kamil Norwid – „Słuchacz” (1876)

Pisał Norwid w wierszu dedykowanym Olimpii Wagner. Jest tu zawarta myśl ważna dla Norwidowskiej filozofii estetyki –  „Idee są dźwięki! ” – muzyka nie jest całkowicie asemantyczna. Andrzej Fabianowski w swojej „Sonacie Norwidowskiej” pisze:

Oczywiście Norwid nie przyporządkowuje poszczególnym dźwiękom, rytmom czy sekwencjom melodycznym konkretnych znaczeń, daleki jest też od widzenia w każdym dziele muzycznym utworu programowego. Nie. Semantyka muzyki wpisana jest w powinowactwa, w wieloraką relację, jaką łączy się ona z życiem narodu (pisanego przez poetę wielką literą), w to, jak wyraża tęsknoty i radości, swoisty charakter danej zbiorowości. (…) Słuchając muzyki, nie obcujemy ze sztuką czystą, z wydestylowaną z cywilizacyjnego szumu formą, lecz dotykamy istoty narodowej duchowości.

„Dla Norwida muzyka była zapisem kulturowego rdzenia, wokół którego zorganizowana jest narodowa aksjologia” – kończy Fabianowski. Według Norwida, muzyka wyrażała „potrzeby moralne społeczeństwa”. Wielkość Chopina wynika tu przede wszystkim z umiejętności połączenia polskiej ludowości z uniwersalną kulturą. Istotność kultury ludowej nie wynikała tylko z tego, że jest „dawna” albo „rodzima”.

Ludwik Norwid, brat autora „Fortepianu Szopena”, który również zajmował się poezją, chociaż z wykształcenia był agronomem, przyjaźnił się z Oskarem Kolbergiem i Teofilem Lenartowiczem. Uczestniczyli razem w wyprawach badających zwyczaje i twórczość chłopów. Cyprian razem z Władysławem Wężykiem również odbył swoją „podróż po Koronie” – zwiedził Mazowsze, ziemię sandomierską, Lubelszczyznę i Małopolskę. Z pewnością dobrze poznał twórczość polskiego ludu w swojej autentycznej formie.

Cyprian Kamil Norwid, „Solo”(znane także jako: „Melancholia”), 1861, fot. Biblioteka Narodowa Polona

Dla Norwida wartością kultury ludowej była praca wykonana przez lud – wszyscy jego członkowie i członkinie – tworząc swoje pieśni i melodie. Praca była dla poety jednym z najważniejszych biblijnych nakazów; praca była budulcem cywilizacji. Nie cenił on ludowych stylizacji, dosłownie powielających rytmy muzyki wiejskiej. Ba, mazurek jest dla niego symbolem nieciekawej prostoty. „O! Barbarzyńcy… Kiedyż, i kiedyż z tej młockarni i z tego cepami wybijanego pańszczyźnianego wyjdą rytmu?” – pisał w jednym z listów. Chopin był wielkim kompozytorem, bo wykonał pracę przeniesienia polskiej ludowości do uniwersalności; mówiąc słowami Norwida „podniósł ją do godności symfonijnej”.

Fotografia Fryderyka Chopina autorstwa Louisa-Auguste'a Bissona, 1849, fot. Biblioteka Narodowa / www.polona.pl

Dzisiaj muzyka Chopina jest jednym z symboli polskości, właściwie jest jedynym kompozytorem szeroko obecnym w powszechnym myśleniu o polskiej kulturze. W czasach Norwida ta myśl nie była taka oczywista, zmarły w Paryżu pianista był po prostu znanym kompozytorem.

foto: Fryderyk Chopin

W 1869 roku Norwid upominał się o umieszczenie popiersia Chopina w fasadach Opery Paryskiej, którą właśnie kończono budować. Znalazłby się obok Bacha, Cimarosy, Haydna, Pergolosiego, Aubera, Beethovena, Meyerbeera, Mozarta, Spontiniego, Quinaulta, Rossiniego i Halévy’ego. Niestety, nie udało się.

Fortepian Szopena

Jednym z ciekawszych wspomnień Norwida o Chopinie jest spotkanie, w którym uczestniczył Camille Pleyel, syn Ignaza, założyciela słynnej fabryki fortepianów. Dzień był wilgotny, więc poeta sam nie dosłyszał rozmowy, streścił mu ją później Chopin:

„Przyszedł mi mówić o jakichś nowych fortepianach ze sztabami żelaznymi, które powiększają wibrację strun – ach!… oni i jeszcze z tego klawicymbała – który tu u mnie, widzisz, stoi, trójkątny i długi – …oni i z tego jeszcze nie umieją nic zrobić, a!… koniecznie idzie im o to, aby doskonalszych środków mnóstwo nagromadzić”.

To bardzo cenne źródło mówiące wiele o podejściu Chopina do swojego instrumentu – w jego czasach technika budowy fortepianów bardzo szybko się rozwijała – widać tutaj, że autorowi dwóch koncertów fortepianowych nie chodziło o potężne brzmienie, duży wolumen.

„Fortepian Szopena” powstawał w latach 1863–1864, został opublikowany w 1865 roku. Norwid włączył go do cyklu „Vade-mecum” – tomu podsumowującego jego poezję i poglądy, które – jak mniemał – miało zmienić obraz poezji polskiej. Poemat napisany jest wierszem nieregularnym, składa się z dziesięciu numerowanych strofoid o różnej długości, zamknięty jest czterowersową kodą.

W pierwszych trzech strofoidach poeta wspomina ostatnie spotkanie z Chopinem, które opisał też w prozatorskim cyklu „Czarne kwiaty”. Wpisuje prawdziwe wydarzenie w rzeczywistość mityczną („Pełne jak mit, Blade jak świt”).

Byłem u Ciebie w dni te przedostatnie,
Gdy podobniałeś — co chwila, co chwila —
Do upuszczonej przez Orfeja liry,
W której się rzutu-moc z pieśnią przesila,
I rozmawiają z sobą struny cztéry,
Trącając się,
Po dwie — po dwie —
I szemrząc z cicha:
Zacząłże on
Uderzać w ton?…
Czy taki Mistrz!… że gra… choć odpycha?…”
(Cyprian Norwid, „Fortepian Szopena”, strofoida druga)

Chopin i jego fortepian stawiane są obok Orfeusza i jego liry. Muzyka Orfeusza była oszołamiająco piękna, czarowała zwierzęta, drzewa, nawet kamienie. Bachantki przed zamordowaniem Orfeusza musiały zabić wszystkie otaczające go zwierzęta, później zaczęły tworzyć niewyobrażalny hałas, który zagłuszył jego pieśń. Rozszarpały go, pochowały ciało w różnych miejscach. Nie zagłuszyło to całkowicie Orfeuszowej pieśni – spływająca rzeką lira nadal wydawała z siebie odgłosy, przypominające o swojej dawnej świetności. W wizji Norwida kompozytor scala się ze swoim instrumentem, który trudno nazywać przedmiotem martwym.

Byłem u Ciebie w te dni, Fryderyku!
Którego ręka… dla swojej białości
Alabastrowej — i wzięcia — i szyku —
I chwiejnych dotknięć jak strusiowe pióro 
Mieszała mi się w oczach z klawiaturą
Z słoniowej kości…
(Cyprian Norwid, „Fortepian Szopena”, fragment strofoidy trzeciej)

Jak pisze w strofoidzie czwartej, w twórczości Chopina obecna była „Doskonałość Peryklejska”, „starożytna Cnota”, ale i sarmacki „dom modrzewiowy wiejski” i wreszcie „hostia”, w której „Emanuel już mieszka” – „Emmanuel”, czyli po hebrajsku „Bóg z nami”. Kompozytor łączy u Norwida cnoty starożytne, polskie i chrześcijańskie. W kolejnej strofoidzie przywołuje postać Piasta Kołodzieja, który był dla poety symbolem początków cywilizacji na ziemiach polski: „Persowie, Grecy i Rzymianie znali dobrze przed Piastem koła promienne, ale u Słowian północnych Piast objawicielem tego twórstwa był” (Cyprian Norwid, „Prototyp formy”).

W strofoidzie szóstej autor zwraca się do zmarłego kompozytora, który odszedł przedwcześnie, jego życiorys wydaje się jeszcze niezamknięty: „A to jeszcze kłócą się klawisze, O niedośpiewaną chęć”.  W kolejnej strofoidzie zwraca się do jednej z najważniejszych w jego myśli wartości – do piękna.

O Ty, co jesteś Miłości-profilem.
Któremu na imię Dopełnienie;
To — co w Sztuce mianują Stylem,
Iż przenika pieśń, kształci kamienie…
(Cyprian Norwid, „Fortepian Szopena”, fragment strofoidy siódmej)

W ostatnich trzech częściach, chyba najbardziej znanych, poeta przenosi się do Warszawy, nad którą przelatuje „rozpłomienioną gwiazda” (to kometa, którą można było zaobserwować w 1861 i 1862 roku). Najpierw wspomina młodość kompozytora – „Patrz, organy u Fary; patrz! Twoje gniazdo”. Później przenosi się w powstańczego miasta, które pada ofiarą surowych represji carskiej władzy.

Patrz!… Z zaułków w zaułki
Kaukaskie się konie rwą
Jak przed burzą jaskółki,
Wyśmigając przed pułki

Posto — po sto — —
— Gmach zajął się ogniem, przygasł znów,
Zapłonął znowu — — i oto pod ścianę
Widzę czoła ożałobionych wdów
Kolbami pchane — —
I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają… runął… runął… — Twófortepian!
(Cyprian Norwid, „Fortepian Szopena”, strofoida dziewiąta)

Do opisanych tu wydarzeń doszło po nieudanym zamachu na generała Fiodora Berga, namiestnika Królestwa Polskiego. Zamachowiec strzelał z Pałacu Zamoyskich, jednak nie znaleziono sprawcy – zastosowano odpowiedzialność zbiorową. Z budynku wypędzono wszystkich mieszkańców, aresztowano 227 mężczyzn. Cały majątek zniszczono bądź zrabowano. „Samych fortepianów wyleciało kilkanaście” – pisał Felicjan Medard Faleński – wśród nich był fortepian Buchholtza, na którym grał młody Frycek. Nie była to jedyna ważna pamiątka dla polskiej kultury, która została wtedy zniszczona – w zawierusze zniszczono także rękopisy Chopina, cenne księgozbiory i iluminowane wydanie rękopisów „Kronik” Jana Długosza.

W ostatniej strofoidzie dochodzi do personifikacji fortepianu, poeta mówi o nim jako „on”: „I — oto — jak ciało Orfeja,Tysiąc Pasyj rozdziera go w części”. Według odczytania Andrzeja Fabianowskiego „Fortepian Szopena” jest przypowieścią o walce wzoru kultury apollińskiej i dionizyjskiej. Chopin i Norwid są oczywiście po stronie Apolla – dobra, piękna i harmonii.

Cyprian Kamil Norwid, ” Fortepian Szopena”, 1933, fot. Biblioteka Narodowa Polona

Książka „Sonata Norwidowska” Andrzeja Fabianowskiego jest wyjątkowo ciekawym i wnikliwym badaniem muzycznych wątków w poezji, życiu i myśli Norwida. Naśladuje strukturę „Sonaty b-moll” napisanej dla księżny Marceliny Czartoryskiej. Autor również poświęca jej swoją książce – w końcu to dzięki niej, Norwid poznał Chopina.

„Fortepian Szopena” obecny jest w wyobraźni współczesnych twórców. W 2010 roku na krakowskich Plantach stanęła instalacja „Upadły fortepian” Aleksandra Janickiego – zniszczony fortepian zamknięty był w szklanym sześcianie, z zamontowanych nieopodal głośników odtwarzano muzykę Chopina w interpretacji Nelsona Goernera. Do upadłego instrumentu odnoszą się także DJ Lenar, Marcin Masecki i Wojtek Zrałek w słuchowisku „Fortepian Chopina” wydanym w 2010 roku przez wydawnictwo Bôłt.

Źródła: Andrzej Fabianowski, „Sonata Norwidowska”, Warszawa 2019; Irena Poniatowska, „Chopin w poezji”, Warszawa 2020; Aleksandra Musiałowicz, Norwid o Chopinie, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2020; Piotr Matywiecki; „Ujęcie i rzut. O „Fortepianie Chopina” Cypriana Norwida, „Pamiętnik Literacki”, 2018; Edyta Chlebowska, „Na szklanych kliszach. Nieznane rysunki Norwida, czyli „Album Marceliny Czartoryskiej”, „Inedita. Studia Norwidiana”, 2014.