Zapraszamy na wieczór autorski Macieja Greli

Jacek Juszczyk

Elizejskie pola perzu

Order ostu jest debiutem Macieja Greli. Tom wierszy składa się z siedmiu części. Każda z nich mogłaby być wydana jako część osobna (łącznie 145 wierszy). Tym bardziej, że autor od kilku lat publikuje w różnych czasopismach, a jego utwory wykazują poetycką dojrzałość w zróżnicowanych podejmowanych wątkach.

Intrygujące jest tytułowe zestawienie order i oset. Stwarza napięcie pomiędzy odmiennymi obszarami znaczeniowymi. Z jednej strony metaforyczna wzniosłość, a może nawet pompatyczność, a z drugiej szorstka pospolitość rośliny-chwastu. Lektura wierszy nader często potwierdza tę opozycję w nich zawartą. Po stronie orderu to najczęściej ironiczny dystans, po przeciwległej – pokora i czułość dla spraw zwykłych, codziennych, niekiedy z turpistycznym zabarwieniem.

Gdybyśmy chcieli, poza uwagami związanymi z tytułem tomu, znaleźć utwór – manifest postawy autora, mógłby to być taki fragment wiersza Hartwiżanka: „ja szukam uparcie / wiadra / białego wiadra / porzuconego na wersach pola / z niego piję poezję / gęstą jak mleko jak gest”.

Szara codzienność najbliższego otoczenia (ulica, podwórko, droga) często ulega nagłej metamorfozie, w spotkaniu ostu z orderem: „zmierzcha / i my zmierzamy / do ogrodu w królestwie wysokim” (Trzy parki), lub „piecze się placek / ze śliwkami / na wietrze historii / ojczyzna” (Małżeństwa umierają z miłości). Jest to zabieg prowadzący „na skróty” ze zwykłości w wyższe, a nawet w bardzo wysokie rejony: „brama zamknięta / rdzewieje / rudy kot sąsiadów / za chwilę przejdzie / … / przez jej ramy / do raju” (Brama zamknięta). Powszedniość jest u Macieja Greli dominującym tłem pełnym nudy: „włóczy się ulica półwieska” (Ptak przymarznięty), nudy przyczajonej w zaułkach miasta, aby nagle ustąpić, ulecieć w nicość, otwierając niezwykłe pejzaże: „upada kobieta / przelatuje księżyc /… / mięknie tęcza / rodzi jajo leda” (z wiersza poprzednio cytowanego). W takich powtarzających się obrazach naładowanych odległymi od zastanych znaczeniami pobrzmiewa echo poezji Witka Różańskiego (Zimne ognie, Biegnę po znikającym śniegu).

W bezpośrednim przywołaniu, już „z imienia”, pojawia się inny inspirator jego poetyki odciskający ślad na właściwościach wyobraźni autora: „jesteśmy pijani / płyniemy do portu rimbaud” („Na statku zostaliśmy sami). Idąc tym tropem można zacytować fragment utworu autora Statku pijanego oddającego źródła fascynacji naszego poety: „Jeśli chcę jakiejś wody w Europie, to zimnej kałuży leśnej, tam, gdzie się pochyla / O zmierzchu smutne dziecko” (tłum. A. Wasyluk). Inne odniesienie do literackiej tradycji pojawia się w zaskakującej konstatacji: „błękitne meduzy / wyrzucane na brzeg / z wiersza pounda / śmierdzą i gniją” (Jesteśmy achajami z tobą”).

Poza tytułem cytowanego we fragmencie wiersza świat antyku z jego różnego rodzaju symbolami jest stale wplatany w wersy utworów autora Orderu ostów. W szerokim diapazonie sytuacyjnym i z niezwykłą konsekwencją. Tak znaczącą, iż bez tego zasobu znaczeń wiersze te traciłyby swój poetycki wigor. Od żartobliwego porównania: „drobne ptactwo” to „córki i wnuczki kleopatry” (Gniazdo bocianie), po skojarzenia: „w słojach drzew / ukryta pamięć myken” (Pola gorzkie), po mitologiczne reminiscencje: „nieznane z imienia / piastunki syzyfa” (Z kamieni hen z kamieni). Współczesność zdaje się nie dosięgać wartości (z ich dostojeństwem) tamtych epok: „święci z kwiatami /… / zamykają procesję tej odysei / ułomną” (Piałem z wami).  Imiona bogiń, bogów, miast z achajskiego związku peloponeskiego, mitów – regularnie przeplatają tkankę teraźniejszości: „krowy delf  / biegną / przez pola elizejskie / na przełaj i jak / kury mojego dziadka / znikają w poematach / aluminiowego garnka” (Czarnozęby). Oprócz dotąd cytowanych, nieomal losowo w alfabetycznym układzie oto „minisłownik antyczny” autora: Atena, Diana, Eurydyka, Hades, Homer, Kasandra, Minotaur, Niniwa, Orfeusz, Persefona, Tezeusz … Jak  pisze: „gram / i wygrywam / pieśni eolskie / rapsod żałobny” (Mogę być morzem). Zdaje sobie sprawę i właściwie przez te „inkrustacje antyczne” potwierdza powolną marginalizację w dzisiejszej kulturze popularnej znaczenia tego europejskiego praźródła.

Czytając wiersze Macieja Greli trudno nie przypomnieć sobie określenia sformułowanego przez teoretyka kultury z przełomu XIX i XX w. Aby Warburga: Das Nachleben der Antike (pośmiertne życie antyku) wraz z jego atlasem (nieukończonym) cytatów, omówień, wizerunków i in. artefaktów, od starożytności po oświecenie, dedykowanego muzie pamięci Mnemozynie (jej przedstawienie, wzięte z którejś z greckich waz [a muzy to ulubiony temat ówczesnych  artystów] mogłoby znaleźć się na okładce tomu; jest na nim zdjęcie łódeczki autorstwa Józia Greli, nb. zaiste o bardzo archaicznej formie).

Inne odniesienia do bliższej tradycji kulturowej są wyjątkiem. W jednym z wierszy zamigocą nazwiska filozofów francuskiego oświecenia, Rene Descartes’a i Nicolasa Malebranche’a w onirycznym połączeniu: „modrzew jak malebranche / śni ziemię kartezjusza” (Modrzew jak malebranche).

Autora urzeka fonetyczna i ta głębsza, emocjonalna, uroda słów odnajdywana w nazwach miejscowości z pobliża wykorzystywanych z pierwotnym znaczeniem, jak i „zastępczo”, dla ich „słowopiękna”, dla samego brzmienia. Mamy więc trzebaw, stęszew, głogów, jasin, etc. Wprowadza także określenia języka specjalistycznego, niecodziennego, jak architektoniczna stoa, żeglarski kabesan, nazwę rzadkiego gatunku kangura walebia i inne urokliwe „ozdobniki” słowne wierszy pogłębiające znaczeniowe pola utworów.

            W klasycznym rozróżnianiu typów liryki Maciej Grela sytuuje swoje wiersze w kategoriach liryki autotematycznej. Szczątkowo wybrzmiewa w nich nuta intymna w sensie relacji osobistych z potencjalnym tzw. podmiotem lirycznym. Wspomnienia przygasają, redukując się do przedmiotu: „myślę o / twojej sukience / ciebie nie ma” (Zapaliłem żarówkę), boleśnie przemijają doznania: „wstaniemy oboje / obejrzymy za sobą / plecy czasu” (Nakarmię cię) i rodzi się egzystencjalne pytanie: „ja i ty / na zawsze / jeśli jesteśmy” (Skwar nie do wytrzymania). Wydaje się, że najtrwalszym (teoretycznym) łącznikiem między ludźmi jest u tego autora słowo poetyckie, liryczne przeżycie we wspólnocie: „tobie niosę / nie cień sosen / cień nas / arie apollinaire’a (Noteć warg).

To jest bardzo zobowiązujące i wieloznaczne wyznanie. Maciej Grela tą retoryczną figurą chce zaświadczyć, jak ważna jest dla niego poezja.

Sądzę, że także może być jego poezja taże i dla nas.

Maciej Grela: order ostu, Biblioteka Telgte, Poznań, 2019 (posłowie: Tadeusz Żukowski)