Poezja – mowa serca Stanisława Machowiaka
Danuta Bartosz
Z wizytą u Staszka
Nasz kolega, poeta Stanisław Machowiak, przebywa obecnie w Domu Pomocy Społecznej w Chumiętkach – miejscowości oddalonej od Poznania ponad 90 km. Dojazd jest prawie całodzienną wyprawą. Chumiętki położone są 1 km od Krobi, w powiecie gostyńskim. Minusem jest brak bezpośredniego połączenia kolejowego i autobusowego.
Jeśli podróżujący nie posiada samochodu lub innego pojazdu, to odwiedziny pensjonariusza w Domu Pomocy Społecznej są utrudnione.
Bardzo lubimy odwiedzać Staszka i zapewne bylibyśmy tam o wiele częściej, niż ma to miejsce obecnie, ale podróż samochodem też jest kłopotliwa. Wymaga „zgrania” i dyspozycyjności odwiedzających, a to nie takie proste, tym bardziej, że niewielu z nas posiada samochód. Zawsze jednak pamiętamy i staramy się czynić co w naszej mocy, aby dać tej pamięci wyraz. Staszek zawsze ma dla nas czas i czeka na kolejne odwiedziny. W środę 23 kwietnia 2018 r. byliśmy u Staszka, już po raz siódmy.
Jak zwykle, każde spotkanie przekształca się w prezentację autorską poetycko – bajkową. Uczestniczący w wizycie Ryszard Małecki – kolega Staszka, grając na harmonijce zwabia kolejnych pensjonariuszy.
Tym razem z uwagi na piękną wiosenną pogodę byliśmy na tarasie przydomowego parku aby posłuchać muzyki, poezji i różnych wesołych wspomnień jego i kolegów z Poznania. Pensjonariusze domu chętnie włączają się do rozmowy z nami. Staszek czuje się wyróżniony, zauważony i szanowany. Już wie, że tu, w Domu Pomocy Społecznej jest potrzebny. To daje mu wiarę i nadzieję.
Niestety, kończy się kilkugodzinna wizyta.
Staszek wkomponował się już w życie Domu Pomocy Społecznej. Współpracuje z redakcją czasopisma kulturalnego, jest jego redaktorem. Odpowiada za dział literacki, pisze artykuły, prezentuje poezję. Bierze udział w promocji periodyku. Jest zapraszany na spotkania Koła Gospodyń Wiejskich. Jest twórcą, na którego w tak małej miejscowości (ponad 200 mieszkańców, z tego połowa to pensjonariusze DPS) jest zapotrzebowanie. Chumiętki mają już swego poetę i on wie o tym.
Półtora roku wstecz – niewidomemu Staszkowi zmarła ukochana żona Zosia. To była wielka strata, po której był bezradny. Nie mógł odnaleźć siebie pośród otaczającego go świata. Modlił się : żono moja, skarbie/ uproś mi łaskę u Jezusa/ by razem z tobą w niebie/ mogła się cieszyć moja dusza. Zdruzgotany, już w Domu Pomocy Społecznej, rzucił się w wir poezji, napisał tomik wierszy, poświęcony Zosi. Tęskniąc za nią pisał m.in.:
Psalm o cierpieniu
Czym jest cierpienie
Krzykiem lub milczeniem
Przyzwoleniem Hioba
Powstaniem Łazarza
Wołaniem duszy, mojej duszy
I Krzyżem Jezusa
Zgrzytem pękniętej struny
Gasnącym echem światła
Boże, czy słyszysz?
Boże…
Psalm pożegnalny
Wszystko oddaje w Ręce Boga i naszej Mamy Maryi
Żono, czy słyszysz mój krzyk?
W ostatnim oddechu Szukałaś jeszcze słów
A ja pisałem psalm cierpienia
I w ukryciu roniłem łzy
Szeptałem wróć! Żono wróć!
Został mi tylko Bóg i łzy
Psalm imienny
Zosiu
Zosiu
Zosiu
Jedyny mój skarbie, miłości moja
Odeszłaś tak cicho bez słów
Jak oddech Anioła
Zosiu wróć, wołam wróć
Każdego dnia wołam
Żono moja wróć
Staszku, Władysław Broniewski pisząc wiersz „I zamyślić się nad Szopenem…” – podpowiada:
I zamyślić się nad Szopenem
i nad Norwidowym Bemem,
pobyć choć raz nad wielką
Pocieszycielką:
nad Wodą Wielką i Czystą,
chciałbyś, artysto?
Tak, chciałby. poeta przetrwał dzięki poezji, a właściwie – to poezja go odzyskała i wróciła mu nadzieję. Odzyskał radość, poczuł się potrzebny, zrozumiał, że Bóg chciał, żeby on –niewidomy twórca, jeszcze coś zrobił dla małej Ojczyzny w Chumiętkach. Teraz dowcipkuje, uśmiecha się do księdza, który codziennie rano przychodzi do niego z Komunią świętą. Coraz częściej mówi o wielkiej życzliwości i ogromnym zaangażowaniu personelu DPS, w obsługę przebywających tam pensjonariuszy. Ukochaną Zosię zastąpił sztab ludzi, dyspozycyjnych przez całą dobę. Staszek poczuł się bezpieczny.
Już wie, , że jego Aniołowie opiekują się nim, a on jest wolnym ziarnem świata. Nie narzeka, łapie życie garściami, chodzi na rehabilitację, ćwiczy, pisze. Widać, że chce żyć. Wstąpiła w niego energia. Ma jeszcze coś do zrobienia, i co jest w tym najpiękniejsze, to jego poetycki przekaz znajduje czytelnicze uznanie wśród podopiecznych DPSu.
Staszek w dalszym ciągu zapisuje natchnione wersy i publikuje.
Poezjo, pozwoliłaś 84-letniemu twórcy w dalszym ciągu siać słowa, które kiełkują i kwitną wśród podopiecznych: ponad stu pensjonariuszy DPS i stu mieszkańców Chumiętek.
Poezjo, gdyby ciebie zabrakło, nie byłoby oddechu ziemi.
PS
Włodzimierzowi Marciniakowi– Kawalerowi Orderu Uśmiechu dziękujemy za stałą dyspozycyjność i trwanie w przyjaźni z literatami. To dzięki jego życzliwości – tak często możemy być z wizytą u Staszka.
Kilka słów o miejscowości Chumiętki
Na początku 20 wieku, prawdopodobnie jesienią 1922 roku, Zgromadzenie Ojców Misjonarzy Oblatów przeniosło tu z Krotoszyna scholastykat. W Chumiętkach znajdowała się też redakcja miesięcznika Oblat Niepokalanej.
27 kwietnia 1950 roku ówczesne władze zajęły klasztor Ojców Oblatów pozostawiając zakonnikom tylko kilka pomieszczeń oraz kaplicę. W 1952 roku Państwowa komisja Lokalowa przy prezesie Rady Ministrów wydała pozwolenie Państwowej Radzie Narodowej w Gostyniu, aby budynek Małego Seminarium Ojców Oblatów przeznaczyć na dom pomocy społecznej dla ludzi starych i opuszczonych.
Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów nie starało się o zwrot tego majątku kierując się zasadą – ” To wszystko co jest niech nadal służy człowiekowi, zwłaszcza choremu, przygniecionemu ciężarem lat i trudów. Niech dobry Bóg sprawi, by jak najwięcej pensjonariuszy znalazło w tych murach radość i spokój. Aby dzięki wytężonej pracy Ojców Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej wielu zostało zbawionych „.
Mieszkańcy tej wsi biorą udział w rozmaitych imprezach folklorystycznych. W obchodach Winobrania w Zielonej Górze po raz pierwszy w 1951 roku, uroczystościach z okazji 1000-lecia Państwa Polskiego, prezentacji strojów biskupiańskich dla turystów francuskich. Niemałe było też grono biskupiańskich poetów i gawędziarzy, do których należała Teodozja Jakuszkowiak. Józefa Sławińska – śpiewaczka Regionalnego Zespołu Biskupiańskiego w Krobi, także zajmująca się haftem i szyciem strojów biskupiańskich.
W latach siedemdziesiątych 64% mieszkańców wsi utrzymywało się z rolnictwa, a 36% z zajęć pozarolniczych. Wieś została zwodociągowana i w całości zgazyfikowana. W dawnych budynkach folwarcznych znajduje się Dom Pomocy Społecznej prowadzony przez Starostwa Powiatowy w Gostyniu.
Dzisiaj większość z nas zajmuje się usługami a gospodarstw rolnych pozostało niewiele. Historia samej wsi natomiast sięga XIII wieku, gdy w 1924 roku wieś zostaje objęta lokacją na prawie niemieckim
Nasz kolega Staszek mieszka więc w tak bogatym w historię i pięknym miejscu, pełnym miłośników i hodowców koni, wsi gdzie istnieje nawet ogród terapeutyczny, prowadzony przez ojca Augstyna ze zgromadzenia oblatów. Ogród został poświęcony 15 czerwca 2008 roku przez Jego Ekscelencję ks. Arcybiskupa Stanisława Gądeckiego Metropolitę Poznańskiego.
db