Prof. dr hab. Janusz Stankowski – „Słów parę o malarstwie profesora Grzegorza Ratajczyka”
Słów parę o malarstwie profesora Grzegorza Ratajczyka”
zapisanych z okazji wystawy Jego prac w Galerii VC w Poznaniu
Sensem uprawiania sztuki jest potrzeba rozpoznania rzeczywistości.
Przyjmując takie założenie uznać trzeba, że malarstwo profesora Ratajczyka w sposób spektakularny ten sens realizuje.
Proces rozpoznawania jest nieskończony, zaś przekonanie o możliwości zdefiniowania skończonego obrazu świata jest ułudą, której artyści w zdecydowanej większości nie ulegają.
Ta niekończąca się wola rozpoznania jest pasją Profesora, pasją, której namiętnie ulega, którą konsekwentnie spełnia.
Dla potrzeb krótkiej charakterystyki Jego malarstwa pozwolę sobie wyodrębnić z niego dwa wątki. Pierwszy wątek to baczna obserwacja świata natury, wszelkich zjawisk w nim zachodzących: odżywczego działania światła, wzrastania roślin z nasion, zakwitania i owocowania, ale też erozji, rozwarstwień, słowem: wszystkiego, co wzrasta i co obumiera w metafizycznym cyklu.
I tu pojawia się drugi watek: poszukiwanie w tych procesach sensu metafizycznego.
Oba te wątki się oczywiście splatają, wypreparowałem je tylko dla jaśniejszego obrazu Dzieła.
Metafizyka w obrazach Grzegorza jest sprawą ogólnej aury a jej fizycznym atrybutem jest światło. Światło zatem jest w tych obrazach i fizyczne i metafizyczne.
Malarstwo to, inspirowane zjawiskami zaobserwowanymi, przekracza materialne granice kreując inną rzeczywistość. Można ją dostrzec, przeczuć, można jej doświadczyć wpatrując się dostatecznie intensywnie.
W prezentowanych cyklach inspiracją dla Grzegorza były przeżycia z podróży.
Mamy więc cykl związany z podróżą do Jerozolimy, reminiscencje związane z wielokrotnymi powrotami do Wenecji, cykle „Toskański” i „Chorwacki” – widziany jakby „z morza”.
Tak się składa, że byłem towarzyszem podróży Grzesia w większości tych wypraw, mogąc obserwować Jego wrażliwość, reakcje i pasję.
Wszystkie podróże Profesora są „artystyczne”! Dla Niego sens poznawczy tych wyjazdów ma odniesienie prawie wyłącznie do sztuki.
Oderwany od sztalug nie przestaje tworzyć – wyobraźni nie da się wyłączyć.
Nigdy nie zaglądałem do Jego szkiców wiedząc, że są to intymne zapiski, notatki opisujące przyszłe obrazy.
W podróżach Grześ nieustannie szkicuje i fotografuje, niekiedy – z niewyjaśnionych dotąd powodów – kręci filmy, utrwalając obraz w czasie. Jestem pewien, że i z tego coś wyniknie…
Bywając z nim w tych samych miejscach, znając zatem źródła inspiracji, jestem zawsze wzruszony i poruszony interpretacją Profesora. Grzegorz cyklem „Drzewa oliwne”, powstałym przed laty, utrwalił mą nadwątloną wiarę w sens Malarstwa we współczesnym świecie. Od tamtego czasu mieszkam w jednym z tych drzew…
Kiedy udawałem się pierwszy raz do Izraela powiedział do mnie: „Znajdź swoje drzewo!”. Odpowiedziałem: „Jak to możliwe? Daj mi jakieś wskazówki!”. On rzek na to: „Znajdziesz!”.
I znalazłem natychmiast po wejściu do Ogrodu Getsenami.
Dziś dziękuję Grzesiowi – profesorowi Grzegorzowi Ratajczykowi – za Jego malarstwo, wyrażając mój wielki podziw dla Człowieka i admirację dla Jego Dzieła.
Janusz Stankowski
Poznań, 05.10.2017 r.
db