Maria Duszka: Pijmy boskie metafory

Bogowie radzą na nieboskłonie czy ogłosić czas apokalipsy
martwym nurtem płynę z ziemi niewoli
do źródeł czystych
pisze Piotr Chrzczonowicz w wierszu zatytułowanym „Martwa rzeka”.
Apokalipsa to słowo pochodzące z języka greckiego. Wbrew temu, co się powszechnie uważa, oznacza ono odsłonięcie, zdjęcie zasłony, objawienie. Żyjemy w czasach zamętu, zagubienia norm i wartości. I tak jak poeta – wszyscy pragniemy stabilności, prawdy.
W wielu swoich wierszach Piotr Chrzczonowicz jawi się jako człowiek zmęczony życiem, spragniony ładu, odpoczynku. Pragnie uciec od zgiełku i chaosu tego świata. W wierszu „Święta woda” pisze:
wodo moja czysta bądź mi zdrojem odnowienia
popłyń ze mną do lepszych światów i ugaś pragnienia duszy

O potrzebie spokoju tak pisze w wierszu „Cisza”:

daj mi pomilczeć i nie pytaj o jutro
pozwól pójść brzegiem morza i nie dręcz mnie mądrościami świata
nie pytaj o wpływy przepływy i definicje

To wszystko, za czym gonią (coraz szybciej) inni ludzie, dla poety jest „marnością nad marnościami”. On ma dystans. I cieszy go to, że jest inny, osobny. Dziękuję przeznaczeniu że jestem samotnym wilkiem – wyznaje w wierszu zatytułowanym „Świt” .

A w utworze „Przejście” znajdujemy wersy:
odpocząć czas i zmyć kurz polnych dróg (…)
pić boskie metafory za widnokręgiem ciszy

Jedynie obcowanie z przyrodą przynosi poecie ukojenie. Wycisza, uspokaja, pomaga uzyskać dystans. Autor odwraca się od doczesnego świata, tęskni za przodkami. Czasem w samotności, w głębokiej ciszy udaje mu się nawiązać z nimi kontakt. Opisuje ten stan w utworze „Brzegi ciszy”:
nad brzegiem morza rozmawiam z ciszą (…)

nad brzegiem morza rozmawiam z przodkami
zostawiam ślady na piasku…

W wierszu noszącym tytuł „Zmierzch” poeta wraca wspomnieniami do miłości – być może tej pierwszej, najważniejszej. Ma nadzieję, że gdy już odejdzie z tego świata, dana mu będzie możliwość przebywania z tą najbliższą mu osobą:

kiedy już nas nie będzie pójdziemy tamtą drogą nad rzeką starą
w stosie liści odnajdę wspomnienia (…)
drzewa w parku ciszą otulą dusze (…)

zmierzch dnia pachnie jak dawniej wonią spadających kasztanów

….świat był tam u naszych stóp(…)

Zanim jednak odejdziesz, Piotrze, pisz wiersze – syp piasek w tryby tego pędzącego nie wiadomo dokąd świata.