Ada Jadwiga Matysiak – DOŚWIADCZENIA POCZĄTKUJĄCEGO TŁUMACZA
Moje zainteresowanie tłumaczeniami zaczęło się podczas studiów licencjackich, kiedy pani prof. Połczyńska przyniosła na zajęcia kilka wierszy Kneippa. Podjęłam wtedy próbę przetłumaczenia ich na język polski. Potem trafił do moich rąk tom wierszy Güntera Kunerta pt. Der alte Mann spricht mit seiner Seele, które ujęły mnie pozorną trywialnością i prostotą przekazu. W istocie są one bardzo głębokie i przesiąknięte całym spektrum uczuć począwszy od zdziwienia, gdy autor dostrzega swoje starzenie się, poprzez smutek, gorycz, rozpacz, tęsknotę do przeszłości, aż do pozornej zgody na zachodzące zmiany czy nawet poddania się. Wierszem, który zainspirował mnie do przetłumaczenia całego zbiorku była rozmowa podmiotu lirycznego z Bogiem:
DER ALTE MANN
Fragt Gott: Wie werde ich
wieder jung? Gott denkt lange nach,
Bis er antwortet: Du
mußt dich verwandeln.
Der alte Mann schöpft Hoffnung:
Wie das?
Stirb und werde
vorerst eine Made – dann
wollen wir weitersehen
Przetłumaczyłam go w następujący sposób:
STARY CZŁOWIEK
pyta Boga: jak stanę się
znów młody? Bóg zastanawiał się długo,
zanim dał odpowiedź: najpierw
musisz się przemienić.
Stary człowiek stworzył sobie nadzieję:
Więc jak?
Umrzyj i na początek
stań się robakiem – potem
zobaczymy
Jako teologa zadziwiła mnie forma tej rozmowy. Pytanie „wie werde ich wieder jung?” pierwotnie miałam zamiar przetłumaczyć „w jaki sposób stanę się znów młody?” lub, co bardziej się narzucało, ponieważ kontekst sugerował takie pytanie „czy w ogóle kiedyś stanę się jeszcze młody?” Przetłumaczyłam jednak dosłownie „Jak stanę się znów młody?” by nie stracić poetyckości, zachować rytm i dać czytelnikowi większe pole do rozmyślań. Przy tak postawionym pytaniu odpowiedź Boga jest wręcz szokiem dla czytelnika. Kolejną trudność stanowiło słowo „verwandeln”. Rozmówca ma się zmienić ale nie chodzi o zwykłą, powierzchowną zmianę lecz o przemianę wewnętrzną, zmianę sposobu myślenia, postrzegania, oceniania siebie i otoczenia. Pierwszym krokiem będzie osiągnięcie dna ludzkiej egzystencji, aby zrozumieć i dostrzec to, co jest naprawdę istotne, to co jest sednem wszystkich wartości. Bóg, który odpowiada
„Stirb und werde
vorerst eine Made – dann
wollen wir weitersehen”
“Umrzyj i na początek
stań się robakiem – potem
zobaczymy”
sugeruje, żeby najpierw ujrzeć i zaakceptować swoją małość, niedoskonałość, nabrać pokory i zobaczyć prawdę. Dopiero potem zapadnie decyzja o dalszym losie podmiotu lirycznego.
Zapragnęłam zmierzyć się z tłumaczeniem z polskiego na niemiecki.
Niedawno miałam to szczęście. Związek Literatów Polskich oddział Poznań powierzył mi przetłumaczenie „Antologii Poezji Polskiej. Jak podanie ręki”. Zadanie było trudne z kilku względów. Przede wszystkim zderzyłam się z dwoma rodzajami tekstów: pierwszy to noty biograficzne, drugi wiersze. Ponieważ od samego początku zdawałam sobie sprawę z powagi zadania, poprosiłam Związek Literatów Polskich o umożliwienie mi kontaktu z niemieckim poetą, który także jest tłumaczem. Już sam tytuł można było przetłumaczyć na kilka sposobów:
- Wie Hände reichen
- Wie sollten wir uns Hände reichen
- Wie die Hand zu geben
- Wie ein Händeschütteln
- Wie ein Händedruck
Po kilkukrotnym przeczytaniu wierszy wchodzących w skład niniejszej Antologii oraz konsultacjach z panem Grossmanem przyjęłam wersję „Wie ein Händedruck”. Już tutaj zderzyłam się z pierwszymi trudnościami, które pokazały, jak bardzo odpowiedzialną pracą jest tłumaczenie i dokąd może zaprowadzić niewłaściwe przetłumaczenie już nawet samego tytułu.
Jeśli chodzi o noty biograficzne, to pojawiające się w nich nazwy instytucji nie zawsze funkcjonowały już w tłumaczeniach na język niemiecki. Przykładem może być nazwa „Związek literatów Polskich oddział Poznań”, którą początkowo przetłumaczyłam „Verband der Polnischen Literaten die Filiale Poznań”, kierując się tym, że Związek posiada swoją Centralę (Główną Siedzibę) w Warszawie, gdzie znajduje się Zarząd Główny ZLP, a w poszczególnych miastach są filie. Ostatecznie po mailowej dyskusji, w której wypowiedział się pan Grossmann, niemiecki poeta i tłumacz, przyjęłam wersję „Verband der Polnischen Literaten (Regionalverband Poznań), nie w pełni oddającej nazwę polską, ale poprzez analogiczną strukturę w Niemczech bardziej zrozumiałą dla niemieckiego czytelnika.
Innym przykładem może być nazwa Studium Pomaturalne Masażu Leczniczego dla Niewidomych w Krakowie, którą, po wielu konsultacjach, przetłumaczyłam jako Die Heilmassage-Schule für Blinde in Kraków. Znów tłumaczenie nie oddaje w pełni rangi szkoły, dając podstawy do myślenia, że jest to szkoła zawodowa na poziomie ponadpodstawowym, a nie pomaturalnym. Być może dla wielu ludzi byłoby to mało istotne, ale jestem zdania, ze należy zadbać o jak najwierniejsze oddanie poziomu wykształcenia, choćby z dlatego, że chodzi o prawdę. Polskie wyrażenie STUDIUM POMATURALNE można by inaczej określić jako częściowe, albo niepełne studia wyższe, ale byłaby to też sugestia, że edukacja została z jakichś względów niedokończona, co nie byłoby prawdą. W języku niemieckim miałam kilka opcji do wyboru dla określenia słowa STUDIUM – Universität, Hochschule, Schule. Dwa pierwsze z oczywistych względów odpadają.
Podobnie miałam problem w biogramie Leokadii Komaiszko, która ukończyła Bujwidzką Szkołę Średnią z polskim językiem nauczania. Było kilka wersji tłumaczenia nazwy szkoły:
- weiterführende Schule mit der polnischen Lesungssprache in Buividze
- Buividze weiterführende Schule mit der polnischen Lesungssprache
- polnisch-sprachige Sekundar-Schule in Buividze
Ostatecznie zdecydowałam się na wersję polnischsprachige Sekundar-Schule in Buividze.
Wyzwaniem dla mnie, jeszcze studentki germanistyki, były takie zdania jak „Wieloletni Członek Kapituły Nagrody za Książkę Roku Międzynarodowego Listopada Poetyckiego w Poznaniu” – „Das Internationale November-Festival der Poesie in Poznań”, zastanawiałam się jeszcze nad opcją „Das Internationale November-Festival der Dichtung in Poznań”. W języku polskim zastosowano w notach biograficznych równoważniki zdań, charakterystyczne dla tekstów encyklopedycznych i słownikowych. W tłumaczeniu niemieckim konieczne było zastosowanie formy osobowej „Er ist langjähriges Mitglied des Preisgerichts für das Jahrbuch des Internationalen November-Festivals der Poesie in Poznań”.
Zetknęłam się też z pozornie łatwymi tłumaczeniami nazewnictwa jak Koło Młodych przy ZLP, którą przetłumaczyłam jako “Kreis der Jungen bei dem Verband der Polnischen Literaten“, a ostatecznie przystałam na „Jugendzirkel im Verband Polnischer Literaten“.
Pojawiały się problemy z niektórymi tytułami. Na przykład u Marii Duszki tytuł „Nieopisanie” w języku polskim ma formę rzeczownikową, ja natomiast przetłumaczyłam nadając formę przymiotnikową „Unbeschreiblich”. U Oleksandra Gordona „Samospalenia prawdy” to tytuł abstrakcyjny. Przetłumaczyłam dosłownie „Selbstverbrennungen der Wahrheit“. Tytuł tomu poetyckiego Jerzego Grupińskiego „Kuszenie świętego Poetego” nastręczał wiele trudności ze względu na świadomie zastosowaną niegramatyczną formę słowa POETA, dzięki której autor uzyskał zamierzony rytm i rym: ”świętego Poetego”. Rym w tłumaczeniu niemieckim został osiągnięty przy zastosowaniu poprawnej gramatycznie formy „Die Verführung des heiligen Poeten”, niemniej jednak zastanawiałam się, czy wykrzywienie słowa POETA w języku oryginału nie było zabiegiem celowym, nie tylko w celu osiągnięcia rymu i rytmu w tytule, ale uwypuklenia treści. Nie potrafiłam tego dokonać w przekładzie niemieckim.
Podobnie w przypadku poetki Krystyny Grys, autorki tomu „Fraszki spod paszki“, rym i rytm dodają polskiemu tytułowi komizmu, zabieg ten był dla mnie niemożliwy do osiągnięcia w tłumaczeniu na język niemiecki „Spruchgedichte unter dem Ärmchen“.Ta sama autorka napisała tom limeryków „Jazda na sto dwa“, gdzie miałam możliwość przetłumaczenia frazeologizmu “na sto dwa” jako : toll, wunderbar, ausgezeichnet, super. Po wielu konsultacjach zdecydowałam się na „Eine tolle Fahrt”, chociaż być może forma tytułu“Eine super Fahrt” wniosłaby więcej świeżej młodzieńczości.
Ciekawym słownictwem posługuje się Jan Leończuk. Tytuł jego książki „Uczę się niepamięci”, który przetłumaczyłam „Ich lerne vergessen“, w języku przekładu nie oddaje w pełni treściowej zawartości tytułu oryginalnego. “Uczyć się niepamięci” znaczy uczyć się czegoś co nastało i jest czymś nieodwracalnym, “Ich lerne vergessen” mówi o czymś co się zaczęło i stale się rozwija. Inny tytuł tego autora „Zapiśnik” – „Notizbuch” też nie oddaje w pełni znaczeniowej głębi słowa. Można by tutaj dyskutować czy jest różnica między notatką a zapiskiem. Moim zdaniem nie każdy zapisek musi być notatką. Notatka jest tekstem o charakterze informacyjnym, nastawionym na przekazanie treści i wyróżniającym się zrozumiałością przedstawianych wiadomości, a zapisek jest czymś co jest zapisane i niekoniecznie jest logiczne. Jednak nie znalazłam lepszego rozwiązania.
Niektóre tytuły były nieprzetłumaczalne, ponieważ użyte w nich słowa będące poetyckim tworem autora n.p. „Zwierzowiec” u Teresy Januchty, u Stanisławy Łowińskiej „Lepicadło”, u Brygidy Mielcarek „Ziemiokrąg”, “Amoreski” u Lecha Konopińskiego.
Poezja jest szczególnym rodzajem literatury, charakteryzującym się skrótowością przekazu i nagromadzeniem metafor. Jest twórczością powstającą w skutek chwilowych uniesień i umykających uczuć, w której sensu trzeba dopatrywać się ponad słowem. Dlatego tłumaczenie dosłowne bywa problematyczne, ponieważ chodzi tu przede wszystkim o oddanie głębi i sensu przekazu, nastroju i poetyki utworu, co bardzo często jest kosztem dosłowności. Sama piszę i publikuję wiersze, dlatego temat jest mi bliski. Niemniej jednak tłumacząc stale stawiałam sobie pytanie na ile mogę odejść od dosłowności przekładu, aby nie popaść w drugą skrajność, że wiersz mający być tłumaczeniem oryginału stanie się jego interpretacją lub utworem inspirowanym. Starałam się więc jak najwierniej oddać treść.
Antologia zawiera między innymi aforyzmy – zwięzłe, lapidarne i na ogół jednozdaniowe utwory- które wbrew pozorom nie są łatwe do przetłumaczenia. Przykładem może być aforyzm Aresa Chadzinikolau: Pomyśl trzy razy zanim zranisz język. Przetłumaczyłam: Denke drei Mal, bevor du die Sprache verletzt. W języku polskim była w tym aforyzmie dwuznaczność: język – jako część ciała i język jako społecznie ukształtowany system budowania wypowiedzi. W tłumaczeniu ta dwuznaczność nie była możliwa do osiągnięcia, mogłam jedynie pójść na koncepcję podwójnego tłumaczenia: Denke drei Mal, bevor du die Sprache verletzt/ Denke drei Mal, bevor du die Zunge verletzt. Skrótowość formy aforyzmów narzuca taką samą skrótowość tłumaczowi. Odejście od niej mogłoby pozbawić tekst błyskotliwości i elementu zaskoczenia. Dlatego zdecydowałam się na zubożałą w pewnym sensie formę tłumaczenia. Natomiast w aforyzmie Alberta Tusseyna nie uniknęłam powtórzeń czasowników i dlatego ma już formę nieco rozwleczoną: Trudno ukryć miłość. Jeszcze trudniej ukryć nienawiść. Ale najtrudniej ukryć obojętność. Es ist schwierig, die Liebe zu verstecken.Noch schwieriger ist es, den Hass zu verstecken. Aber am schwierigsten ist es, die Gleichgültigkeit zu verstecken.
Aforyzmy narzucają dyscyplinę. Tłumacz nie może pozwolić sobie na swobodę tłumaczenia:
Nie każdy bałagan jest twórczy… (Albert Tusseyn)
Nicht jede Unordnung ist künstlerisch.
Żeby dowiedzieć się, jak głęboka jest dusza, nie trzeba do niej wrzucać kamieni. (Albert Tusseyn)
Um zu erfahren, wie tief die Seele ist, muss man nicht Steine in sie hineinwerfen.
Największe bitwy toczą się w człowieku. (Ares Chadzinikolau)
Die größten Schlachten finden im Menschen statt
Wśród wierszy były takie, które tłumaczyło się łatwiej i takie, którym musiałam poświęcić więcej czasu. Pięknym, ale trudnym dla mnie do przetłumaczenia na język niemiecki był wiersz „Lilia wodna” Jerzego Beniamina Zimnego:
LILIA WODNA
W moich oczach znajdziesz staw w którym
utonęła dziewczynka, moje oczy widziały
jej oczy pod wodą, wtedy był maj mogłem
być w innym miejscu, świadkiem innego
zdarzenia ale trafiłem nad staw, który
stał się grobem na długie lata. Tak mówiono
we wsi i przestano, o wszystkim innym
tak samo ważnym jak śmierć dziewczynki
i pobyt mój nad stawem kiedy zachciało
mi się lilii wodnej, symbolu miłości
tak czystej jak śmierć niespodziewana. Trudność wynikała z zawiłego i ściśle powiązanego opisu będącego jego treścią i polegała na takim oddaniu wiersza, aby zachować charakter i wyjątkowość narracji. Tutaj bardzo pomogła mi pani dr Stolarczyk proponując zastosowanie Konjunktivu II.
SEEROSE
Ich sehe einen Teich, in dem
ein Mädchen ertrank, ich habe ihre Augen
unter Wasser gesehen, damals war Mai, ich
hätte an einem andern Ort sein können,
Zeuge eines anderen Ereignisses, aber ich war
zufällg am Teich, der für lange Jahre zum Grab wurde.
So sprachen sie im Dorf, und man hörte auf,
über anderes zu sprechen, das genau so wichtig war
wie der Tod des Mädchens und mein Aufenthalt
am Teich, als ich eine Seerose haben wollte,
das Symbol der Liebe so rein wie ein unerwarteter Tod.
Ciekawym wierszem był utwór Urszuli Zybury pt. „Samo się tęskni”. Zastanawiałam się jak oddać zwrot „samo się…”
SAMO SIĘ TĘSKNI
ja?
wcale nie tęsknię
samo się tęskni
samo kocha
samo się marzy
samo śni się
samo się płacze
zaciska pięści
a ja?
ja tylko o tym piszę wiersze
Zastosowałam słowo „man”, jednak zwrot polski „samo się” bardziej od niemieckiego “man” uwypukla wrażenie, że coś dzieje się poza udziałem woli i świadomości. Gdy coś robi się samo, to robi się bezwiednie. W tym sensie oryginał polski wydaje mi się bogatszy.
MAN SEHNT SICH
Ich?
Ich sehne mich gar nicht
Man sehnt sich
Man liebt
Man träumt
Man schwärmt
Man weint
Man ballt die Fäuste
Und ich?
Ich schreibe nur Gedichte darüber
W jakim stopniu przysłówek niemiecki „man” zmienia wiersz widać, gdy przeprowadzimy doświadczenie tłumacząc w drugą stronę, i oddamy je przez samo „się” – oryginał wiersza brzmiałby wtedy inaczej:
TĘSKNI SIĘ
ja?
wcale nie tęsknię
się tęskni
kocha
się marzy
śni się
się płacze
zaciska pięści
a ja?
ja tylko o tym piszę wiersze
Mogłabym długo jeszcze dawać przykłady moich potyczek translatorskich, ponieważ materiał z jakim się zmierzyłam jest bardzo obszerny i różnorodny. Dla mnie wielką trudnością była konieczność częstego przestawiania się z jednej poetyki na inną. Każdy autor ma swój indywidualny sposób wyrażania myśli i używa innych środków wyrazu. Mam poza tym świadomość, że tłumacząc muszę oddać zamysł autora, a nie moje własne odczucia. To również stanowi trudność, ponieważ często jest pokusa wniesienia czegoś od siebie.
Praca nad tłumaczeniem dała mi nie tylko możliwość sprawdzenia się w roli tłumacza, ale także przeżycia wspaniałej przygody jaką jest wnikanie w sedno poezji. Bez tej dogłębnej analizy wierne przetłumaczenie byłoby niemożliwe. To pierwsze takie doświadczenie i od razu wiążące się z wielką odpowiedzialnością, ponieważ powierzając mi to zadanie, Związek Literatów Polskich zaufał mi , a zwłaszcza Danuta Bartosz – redaktor i koordynator edycji dwujęzycznych antologii „Jak podanie ręki”. Każdy przetłumaczony wiersz i każda nota biograficzna dawała wiele radości, ale też była źródłem nowej wiedzy. Nie ma lepszego sposobu na poznanie głębi przesłania poetyckiego i wzbogacanie słownictwa niż tłumaczenia.
Artykuł zamieszczony także w czasopiśmie LINGUAE MUNDI.
db