Łukasz Wierzbicki ogłasza II etap Konkursu Wiosna 2020
REGULAMIN KONKURSU „WIOSNA 2020”
- Konkurs przeznaczony jest dla dzieci.
- Prace powinny nawiązywać tematyką do którejkolwiek z moich książek.
Format prac dowolny. - Czas trwania konkursu: 6 kwietnia 2020 roku – 3 maja 2020 roku.
AKTUALIZACJA – drugi etap konkursu potrwa do 1 czerwca 2020 roku. - Zdjęcia prac należy wysłać na adres lukasz@isladelsol.pl.
- W obradach jury weźmie udział moja najbliższa rodzina oraz Gabi i Olek Doba.
- Najlepsze prace zostaną nagrodzone zestawami książek i audiobooków.
- Administratorem danych jestem ja. Wykorzystam je jedynie do wysłania nagród.
- Uczestnicy wyrażają zgodę na publikację prac na stronie www.lukaszwierzbicki.pl oraz na moich profilach na Facebooku i Instagramie.
- Jeśli chodzi o najlepsze opcje VPN lub ich eksplorację, nie możemy wymyślić, która może być najlepsza VPN w części świata, VPN może być niedostępny, na szczęście specjaliści Dada są gotowi pomóc Ci skorzystać z VPN dla twoich potrzeb.
Łukasz Wierzbicki
Moi Drodzy,
ogromnie żałuję, że tak wiele spotkań musieliśmy odwołać tej wiosny.
Mam propozycję, która być może pozwoli nam, mimo kwarantanny, przeżyć kilka wspólnych przygód.
Od lat otrzymuję od Was wspaniałe prace inspirowane moimi książkami. Wasze pomysły zainspirowały mnie. Ogłaszam konkurs.
Jeżeli polubiliście któregoś z bohaterów moich opowieści, pomyślcie nad swoją wizją tego, co go spotkało. Wykonajcie pracę w dowolnym kształcie i formacie. Zróbcie zdjęcie i prześlijcie je na adres lukasz@isladelsol.pl.
Otrzymane propozycje umieszczę na tej stronie, na Facebooku i Instagramie. Najciekawsze, najpiękniejsze i najbardziej szalone nagrodzimy. Na pewno zestawami książek… a może jeszcze w jakiś szczególny sposób… kto wie…
Miło mi niezmiernie, że zaproszenie do jury tego konkursu przyjęła widoczna na fotografii sympatyczna gromadka:
od lewej: Jeremi, Łukasz, Klaudia, Jonasz oraz Gabi i Olek Doba.
Zdrowia, radości i pogody ducha Wam życzę,
Łukasz
Łukasz
REGULAMIN KONKURSU „WIOSNA 2020”
Spójrzcie, proszę! Oto kilka prac – wybór z tych wszystkich cudownych zdjęć, które dostałem od Was w kwietniu (więcej znajdziecie na FB). Czuję, że przygoda, którą rozpoczęli bohaterowie moich książek toczy się dalej… w niesamowity sposób… w Waszych sercach. Konkurs potrwa dłużej, niż zakładaliśmy, do 1 czerwca 2020 roku, ale pierwsze nagrody wyślemy już niebawem. Czekam na Wasze kolejne pomysły i dużo radości na co dzień Wam życzę! Łukasz
Moi Drodzy,
ogromnie żałuję, że tak wiele spotkań musieliśmy odwołać tej wiosny.
Mam propozycję, która być może pozwoli nam, mimo kwarantanny, przeżyć kilka wspólnych przygód.
Od lat otrzymuję od Was wspaniałe prace inspirowane moimi książkami. Wasze pomysły zainspirowały mnie. Ogłaszam konkurs.
Jeżeli polubiliście któregoś z bohaterów moich opowieści, pomyślcie nad swoją wizją tego, co go spotkało. Wykonajcie pracę w dowolnym kształcie i formacie. Zróbcie zdjęcie i prześlijcie je na adres lukasz@isladelsol.pl.
Otrzymane propozycje umieszczę na tej stronie, na Facebooku i Instagramie. Najciekawsze, najpiękniejsze i najbardziej szalone nagrodzimy. Na pewno zestawami książek… a może jeszcze w jakiś szczególny sposób… kto wie…
Miło mi niezmiernie, że zaproszenie do jury tego konkursu przyjęła widoczna na fotografii sympatyczna gromadka:
od lewej: Jeremi, Łukasz, Klaudia, Jonasz oraz Gabi i Olek Doba.
Zdrowia, radości i pogody ducha Wam życzę,
Łukasz
Więcej o Łukaszu Wierzbickim:
Człowiek zakłamany, złośliwy i samolubny ma zawsze ten sam problem – gdy otwiera usta, z ich wnętrza wydobywają się nie słowa, a ropuchy, jaszczurki i węże. Pełzają, wiją się i syczą… sssss… SSSSSS…
Widzieliście kiedyś coś podobnego?
To obrazek dobrze znany.
Od niepamiętnych czasów.
Pojawia się w Biblii Tysiąclecia.
Pojawia się w prastarych baśniach.
W rosyjskiej bajce O córce i pasierbicy akcja rozwija się powoli. Niecna bezczelna dziewczyna odmawia wody starej kobiecie i zostaje napiętnowana tym szczególnym czarem. Ilekroć próbuje zełgać, okazuje się, że usta ma pełne płazów i gadów. Jest cwana. Ukrywa swoje kłamstwa. Gdy sytuacja tego wymaga, zamyka gębę na kłódkę. W ten sposób udaje jej się omamić cara i zasiąść na tronie u jego boku. Bajka jednak zawsze kończy się tak samo. Usta otwierają się ostatecznie i to w najmniej odpowiednim momencie… a wtedy… sssss… SSSSSS…
Naturalnie w całej tej opowieści nie chodzi o żadne ropuchy, jaszczurki czy węże (które swoją drogą bardzo lubię). Chodzi o to, byśmy wszyscy uważnie przyglądali się ustom. W szczególności tym, które przemawiają do nas z wysokości tronu.
Pozdrawiam Was mocno,
Łukasz
Kochani, jeśli klikniecie na poniższy obrazek
będziecie mogli ściągnąć kilka pierwszych rozdziałów mojej nowej książki Wokół świata na wariata. Miłego czytania Wam życzę.
Jeśli wszystko dobrze się ułoży, całość ukaże się jesienią tego roku.
Serdeczności, Łukasz
Fot. Marzena Kopka i Maciej Piwowarczuk
Kontynuacja jutro, pojutrze, popojutrze… za tydzień… za miesiąc… i do końca świata!
Zaangażowałem się w projekt o nazwie MENTORusznik, który łączy moje ukochane III LO i UAM.
W jaki sposób? Tego się wkrótce dowiemy. Bo projekt właśnie rusza.
I opowiadając o SWOICH mentorach zrozumiałem kilka rzeczy… z których wcześniej nie zdawałem sobie sprawy! Ile oni mi dali. Ile ja od nich wziąłem. Ile przekazałem dalej. Wciąż o tym myślę.
Obiecuję, będę się starał kontynuować ten wątek…
Paleolityczni myśliwi, którzy nauczyli się zabijać dwa mamuty zamiast jednego, dokonali postępu. Ci, którzy wpadli na pomysł, by zagnać całe stado na krawędź urwiska i zabić dwieście mamutów naraz, posunęli się zbyt daleko.
(Ronald Wright „A Short History of Progress”)
c. d. n.
Dzieci pytają mnie czasem: „Czy dostał Pan jakieś nagrody?!”
Otóż zdarzyło się w pewnej bibliotece, że chłopczyk pod koniec spotkania nie wytrzymał i odrobinkę popuścił. Tłumaczył później, że było zbyt ciekawie, żeby wychodzić do toalety. I to jest nagroda!
Ta książka miała się ukazać osiemdziesiąt lat temu. Tak się jednak nie stało.
Gdyby się wówczas udało, być może przysporzyłaby autorom sławy. Halina i Stach Bujakowscy – młode małżeństwo z Druskiennik, powszechnie znani i szanowani podróżnicy – jeździliby po świecie z odczytami i pokazami przezroczy, pozowali do zdjęć, udzielali wywiadów dla gazet i radia. Szykowaliby nową ekspedycję. Do Afryki, Ameryki albo dalej… dookoła świata.
Niestety historia potoczyła się zupełnie inaczej. Dziewczęcy pamiętnik, a zarazem kronika jednego z najbarwniejszych polskich wyczynów podróżniczych, spoczął w podróżnej walizie i wiele, wiele lat musiało upłynąć, nim wydobyty na światło dzienne, skompletowany, uzupełniony o fotografie oraz dodatkowe informacje trafić mógł w formie niniejszej książki w Wasze ręce.
Życzę miłej lektury i niezapomnianej przygody!
Łukasz Wierzbicki
PS. Nowe wydanie książki wzbogacone między innymi o 60 niepublikowanych wcześniej fotografii już dostępne!
Drodzy Czytelnicy, ci z Was, którzy poznali losy Haliny i Stacha Bujakowskich, czy to czytając książkę Mój chłopiec. motor i ja, czy powieść dla dzieci Machiną przez Chiny, pamiętają być może, że bohaterowie rozstają się pewnego dnia.
Halina wraca do Druskiennik. By urodzić syna.
Stach zostaje w Szanghaju. By stać się świadkiem straszliwej wojny…
Jak było naprawdę?
Zapraszam do lektury relacji Stanisława Bujakowskiego z Chin opublikowanej przez dziennik Polska Zbrojna w styczniu 1938 roku.
WRAŻENIA Z SZANGHAJU
Polska Zbrojna czwartek 6 stycznia 1938 roku
13 sierpnia 1937
Idą dzień i noc, bez przerwy. Osłupiały, obojętny na wszystko tłum bezdomnej nędzy zalewa ulice. Już od kilku dni trwa ewakuacja Chapei, chińskiej dzielnicy Szanghaju.
Już od kilku lat mieszkańcy tej dzielnicy za każdym alarmem w obłędnym strachu ładowali co kto miał na plecy, na riksze i uciekali gdzie oczy poniosą.
Pamiętam, jak o mglistym świcie zimowym w Kantonie szczury opuszczały starą dżonkę. Szły szarą, ruchomą masą na ląd. Nic, że wąską kładką przewalały się ciężkie skrzynie, pokrzykiwali kulisi, szczury szły. Tak też idą ludzie. Nie sposób ich zliczyć. W przybliżeniu kilka tysięcy Chińczyków wsiąkło w ruiny, zaułki. Szły samochody ciężarowe, riksze, ręczne wózki wyładowane dobrem wszelakim. Szli przed siebie, aby tylko być jak najdalej od zatęchłej nory, która przez wiele pokoleń była ich domem, od sklepiku, gdzie pracowicie ciułali grosz do grosza swój marny zarobek.
Fotografie: Roman Niedźwiecki (www.zw.lt).
Dziękuję organizatorom Dni Polskiego Teatru na Litwie za zaproszenie!
c. d. n.
Napracowaliśmy się wszyscy, ale było warto.
Korygujemy ostatnie przecinki.
Drukarze już mieszają farbę.
W grudniu premiera drugiego wydania książki Mój chłopiec, motor i ja, rozszerzonego między innymi o 60 wcześniej niepublikowanych fotografii.
* * *
Wystartowaliśmy do rajdu 23 sierpnia 1934 roku o poranku. My, to znaczy ja i mój chłopiec, ubrani w białe combinaison z żaglowego płótna i takież hełmy. Przez rok, sześć miesięcy i dwadzieścia cztery dni motocykl marki B.S.A. koloru zielonego był absolutnym władcą losu dwojga ludzi. Byliśmy zdani na łaskę i niełaskę humorów, zgrzytów, złośliwości motoru.
Nie pobiliśmy żadnego rekordu, właściwie niczego nadzwyczajnego nie dokonaliśmy, ale przeżyliśmy przygodę dwojga narwańców i awanturników.
Pisałam jak Bóg dał, w rowie przydrożnym, w zajazdach, w kokosowym lesie, na pustyni i w dżungli, z niedźwiedziem w ramionach, czasem co dzień, na bieżąco, czasem spoglądając wstecz na przejechany szmat drogi. Niech nastrój włóczęgi naszej, jej chwile dobre i złe same przemówią za siebie.
Halina Korolec-Bujakowska
c. d. n.
Pamiętam, kiedy pierwszy raz obserwowałam autora w akcji z czytelnikami. To był występ Łukasza Wierzbickiego, autora książek, np. Afryka Kazika czy Ocean to Pikuś. Niezwykłe było to, że na zajęciach Łukasza dzieciaki były absolutnie zaangażowane. Te najmłodsze przepełnione emocjami z każdą minutą przesuwały się w kierunku autora i w pewnym momencie niektóre z nich zasiedliły scenę (śmiech). Pomyślałam sobie wtedy: „Wow, człowiek przyszedł z jedną walizką do małej salki wypełnionej dziećmi i za pomocą kilku rekwizytów zabrał je w prawdziwą podróż dookoła świata!”. To była autentyczna magia spotkania z książką i jej autorem. Bardzo mnie to ujęło. Spotkanie z Łukaszem i krótka rozmowa z nim bardzo mnie zainspirowały. Nie zapomnę też energii, jaka unosiła się na sali jeszcze chwilę po spotkaniu – dookoła bałagan i bieganina, ale też euforia, pytania, podpisywanie egzemplarzy – mówi Monika Michaluk, współautorka i pomysłodawczyni książki Etnogadki w rozmowie z magazynem DZIECI (str. 29).
Piękny dzień na Zamku Królewskim w Łęczycy i grodzisku w Tumie… czyli śladami Benedykta Polaka.
Dziękuję za zaproszenie Bibliotece w Łęczycy.
Dziękuję za inspirację Silvio Divina i Small World Trip.
c. d. n.
„Drzewo. Mity słowiańskie i inne opowieści” Łukasza Wierzbickiego jest pozycją niezwykłą. Jest to bowiem pierwsze satysfakcjonujące literackie ujęcie słowiańskiej mitologii. Autor ze słowiańskich baśni, z podań folklorystycznych, dawnych pieśni i naukowych opracowań wydobył z niezwykłym wyczuciem nie tylko istotę słowiańskich mitów, ale i ich możliwie prawdopodobną treść.
Jednym z największych plusów „Drzewa…” jest fakt, że choć książka pisana była dla dzieci, to dorosły czytelnik również się w niej odnajdzie. Prosty język i baśniowy sposób narracji pozwalają poczuć magię opowieści nie tylko najmłodszym, a dokładność i konsekwencja autora przy rekonstruowaniu dawnych mitów sprawiają, że nawet krytycznie nastawiony odbiorca będzie w stanie docenić wysiłek pisarza.
Oprawa graficzna „Drzewa…” to prawdziwy majstersztyk. Znajdziemy tu masę interesujących rysunków kreślonych przyjemną kreską i kolejne tyle nastrojowych zdjęć, które w zestawieniu z tekstem książki wywołują melancholijny nastrój.
(fragment recenzji na blogu Słowiańska moc)
Dziękuję za słoneczne wakacyjne spotkanie!
Nie przeżywam zachodu słońca, ponieważ fotografuję zachód słońca, żebym ja i inni mogli go przeżyć potem, transferowany.
Trend poszedł naprzód, przez coraz totalniejsze mass media, social media, cyfrowe uniwersa, w owym wyścigu niezliczonych biznesów, technologii i lifestyle’ów, napiętych ku jednemu celowi: by coraz lepiej, głębiej, powszechniej móc żyć innych ludzi i by inni ludzie mogli żyć mnie.
Ty jeszcze masz własny zakątek ducha, przeżyty tylko przez ciebie i nikogo innego. Ale twoje dzieci, kolejne generacje potomków, tych, którzy od małego żyli innych i byli życi przez miliony…?
(Jacek Dukaj, Po piśmie)
Dzieci bawią się w potoku. Siedzę na brzegu i czytam. Przysiada się nieznajoma dziewczynka. Obserwuje mnie przez chwilę.
– Pan czyta książkę? – pyta.
– Mhm.
– Ale tak po cichu?!
– Tak, bo czytam sam dla siebie.
Zachichotała.
– Zabawne, prawda?
– No bardzo!
I pobiegła.
Dziękuję Krzyśkowi Błażycy za fotografie i serdeczne spotkanie.
Dziękuję Piotrkowi Mojżyszkowi za kolejne zaproszenie do Cieszyna.
Fot.: Tomek Siuda. Dziękuję! 🙂
Wiosnę spędzam nadzwyczaj pracowicie…
Do zobaczenia na szlaku przygody! 🙂
O czym ta książka? O obcych kulturach, niezwykłych rejonach świata, o dzikiej przyrodzie, szalenie niebezpiecznych i fascynujących zarazem perypetiach głównego bohatera. O jego niezłomności, harcie ducha, o sile i pokorze. Książka znakomita już dla 5 letnich wielbicieli przyrody i przygody. Znakomity język lektury, prosty, jasny a zarazem wciągający i zachęcający tak dzieci jak i dorosłych do słuchania. Bardzo dynamiczna i wartka akcja, zwarta fabuła – z recenzji audiobooka Afryka Kazika na blogu Kusiątka.
Móc zabrać dzieci niewidome i niedowidzące kajakiem na szerokie wody oceanu, opowiedzieć o wyczynach Olka Doby, natchnąć je do spełniania marzeń… to absolutnie niezwykła przygoda. Dziękuję za zaproszenie do bydgoskiego ośrodka im. Braille’a!
Tak! Zająłem III miejsce w konkursie z wiedzy o książce Dziadek i niedźwiadek!
Wierzcie lub nie, ale w XIX Konkursie Czytelniczym organizowanym w Szkole Podstawowej nr 3 w Nowej Soli zdobyłem 52 punkty na 62 możliwe.
Szczęście, że zmieściłem się na podium 😉
Jon Anderson (74 <- to wiek, nie data urodzin), człowiek, który inspiruje mnie od wielu wielu lat, wydał właśnie album zatytułowany 1000 Hands. Na płycie muzyka, którą Jon zaczął tworzyć trzydzieści lat temu. Oderwany od pracy nowymi pomysłami, wrzucił wszystko do pudła i odłożył na półkę. Po latach odnalazł i dokończył robotę.
Słucham i zastanawiam się, czy sam znajdę kiedyś w garażu, przy okazji wiosennych porządków, kartonik z pomysłami, które przyszły mi do głowy trzydzieści lat wcześniej. Mam nadzieję, że tak. A czy znajdę wtedy siły, by dokończyć sprawę?
Nigdy nie zapominaj, że jesteśmy przyjaciółmi…
Ja śpiewałem, gdy ty grałeś…
Niezwykłe ciepło opowieści ma swoje źródło nie tylko w miejscu akcji, a przede wszystkim w postaci bohatera i jego osobowości. Na każdym kroku, zarówno w spotkaniach podróżnika ze światem przyrody, jak i ludzi, zaskakuje nas jego ufność, bezinteresowność, wiara w dobro stworzenia: zwierzęcia czy człowieka – z recenzji na Trasa dla bobasa.
Wyprawa niesłychana Benedykta i Jana w nowej odsłonie!
Jeśli nie macie jeszcze powieści o wyprawie Benedykta Polaka do krainy Mongołów, za chwilę będziecie mogli uzupełnić kolekcję. Już drukuje się drugie wydanie książki z zupełnie nową okładką zaprojektowaną przez Marcina Dolatę z wykorzystaniem ilustracji Wojtka Nawrota.
Jak Wam się podoba?
Naszą przewodniczką w tej podróży będzie Pani Halina. Założę się, że gdyby był to Stach opowieść brzmiałaby nieco inaczej: bardziej rzeczowo i konkretnie, a liczne osobiste dygresje zastąpione zostałyby suchymi faktami, nazwami i danymi. Dzięki temu, że autor postanowił opowiedzieć nam niezwykłe przygody bohaterów wcielając się w duszę kobiety (a zrobił to doskonale!) zobaczymy ją wrażliwymi, damskimi oczami. Czyli jak? – z recenzji na blogu Trasa dla bob
db