Jan Paweł II na każdą okazję… 20 czerwca każdego roku: dzień poświę­cony uchodźcom…

– Uświadomiłam sobie, moja droga, że do większości wy­stąpień, wtedy gdy mówca ma wątpliwości co do siły swoich argumentów, wrzuca cytat z Jana Pawła II. Często jest to frag­ment popierający tezę występującego, innym razem motto, nie zawsze mające coś wspólnego z wystąpieniem, no bo jak nie wiemy, co powiedzieć, to zawsze dobrze podeprzeć się Janem Paw­łem. O! Zapomniałam o jeszcze jednym cytacie, najczęściej wykorzy­stywanym jako dowcipny przerywnik, tu doskonale sprawdzają się kremówki.

Jak papież żył, często mówiliśmy, że go słuchamy, a nie słyszymy, i chy­ba nadal nic się nie zmieniło. Czy usłyszeliśmy jego słowa wypowiedziane w 2005 roku: Chrześcijanie winni przede wszystkim usłyszeć wołanie o pomoc tak licznych migrantów i uchodźców. To przede wszystkim ich zadaniem jest dostrzeganie obecności Boga w dziejach, nawet wówczas, gdy wszystko wydaje się jeszcze spowite mrokiem. Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych w 2000 roku zdecydowało, że dzień 20 czerwca każdego roku będzie poświę­cony uchodźcom. Od tego czasu na całym świecie obchodzony jest Światowy Dzień Uchodźcy. Znalazłam orędzie Jana Pawła II na Dzień Migranta wygło­szone w 1989 roku, zaczęłam czytać rok po roku i starałam się usłyszeć to, co papież chciał nam powiedzieć, a czego wtedy nie usłyszałam.

Rok 1999: Kościół jest ze swej natury solidarny ze światem migrantów, gdyż wielość ich języków, ras, kultur i obyczajów przypomina mu o jego własnej kondycji ludu pielgrzymującego ze wszystkich zakątków ziemi ku wiekuistej oj­czyźnie. Taka wizja pomaga chrześcijanom odrzucić wszelką mentalność nacjo­nalistyczną i wyrwać się z ciasnych schematów ideologicznych. Przypomina im, że Ewangelia musi być wcielana w życie, aby stawać się jego zaczynem i duszą, również dzięki nieustannej trosce o oczyszczenie jej z naleciałości kulturowych, które krępują jej wewnętrzny dynamizm. Dla chrześcijanina każdy człowiek jest «bliźnim», którego należy kochać. Chrześcijanin nie zastanawia się, kogo winien kochać, bo pytać: «kto jest moim bliźnim?» to już znaczy stawiać granice i wa­runki. Kiedyś zadano to pytanie Jezusowi, a On w odpowiedzi odwrócił je: wła­ściwie postawione pytanie nie brzmi: «kto jest moim bliźnim?», ale: «dla kogo ja mam być bliźnim?» Zaś odpowiedź jest następująca: «ktokolwiek znajduje się w potrzebie, nawet jeśli go nie znam, staje się dla mnie bliźnim, powinienem pomóc». Wyrazem katolickości jest nie tylko braterska wspólnota ochrzczonych, ale także gościnność okazana cudzoziemcowi niezależnie od wy­znawanej przez niego religii, odrzucenie wszelkich barier i dyskryminacji rasowej oraz uznanie osobowej godności każdego człowieka, czemu winna towarzyszyć aktywna obrona jego niezbywalnych praw.

Rok 2002, Dzień Migrantów i Uchodźców. Jan Paweł mówił:

W ostatnich dziesięcioleciach świat stał się jakby jedną wielką wioską, gdzie zmniejszyły się odległości i rozwinęła się dobrze sieć łączności. Rozwój nowo­czesnych środków transportu coraz bardziej ułatwia przemieszczanie się ludzi z kraju do kraju i z kontynentu na kontynent. Jednym ze skutków tego rozległego zjawiska społecznego jest obecność w różnych regionach świata ok. 150 mln migrantów. Fakt ten winien skłonić całą społeczność i wspólnotę chrześcijań­ską do refleksji, która na początku nowego tysiąclecia pozwoli odpowiedzieć należycie na wyzwania pojawiające się w świecie, w którym wszyscy – ludzie różnych kultur i religii – mają żyć razem. Aby to współistnienie miało charakter pokojowy, muszą upaść bariery nieufności, przesądów i lęków, nadal niestety dzielące wyznawców różnych religii. W każdym kraju nieodzowne są wzajemna tolerancja i dialog między większością wyznającą tę samą religię a członkami mniejszości, składających się często z imigrantów, wyznawców różnych religii. Parafia jest przestrzenią, która może stać się prawdziwą szkołą spotkania z ludź­mi o innych przekonaniach religijnych i wywodzących się z odmiennych kul­tur. Wspólnota parafialna, z całą swoją złożoną strukturą, może stać się szkołą gościnności, miejscem wymiany doświadczeń i darów, co z pewnością będzie sprzyjać zgodnemu współistnieniu, zapobiegając powstawaniu napięć w rela­cjach z imigrantami – wyznawcami innych religii. Droga do rzeczywistej ak­ceptacji imigrantów z całą ich odmiennością kulturową jest w praktyce trudna, a w niektórych przypadkach staje się prawdziwą drogą krzyżową. Nie może nas to jednak odwodzić od realizacji woli Boga, który w Chrystusie pragnie przy­ciągnąć do siebie wszystkich ludzi.

Przypomnę Ci, moja droga, to był początek XXI wieku, Jan Paweł mówił do nas, a my…? My dziś dowodzimy, że nie zrobiliśmy nic z tego, o co nas prosił. Przypomnę raz jeszcze słowa Jana Pawła, żywe słowa – teraz już w ma­jestacie świętości:

W wielu regionach świata ludzie żyją dziś w sytuacjach dramatycznej nie­pewności i zagrożenia. Nic zatem dziwnego, że w takich okolicznościach wśród ubogich i odrzuconych coraz częściej pojawia się myśl o ucieczce w poszukiwaniu nowego kraju, który da im chleb, godność i pokój. Na tym polega migracja ludzi zmuszonych do ostateczności: mężczyzn i kobiet, często młodych, którym nie po­zostaje nic innego, jak tylko opuścić rodzinny kraj i udać się w nieznane. Każdego dnia tysiące ludzi podejmują ogromne nieraz ryzyko, próbując uwolnić się od życia, które nie ma przyszłości. Niestety, rzeczywistość, jaką znajdują w krajach docelowych, jest często źródłem kolejnych rozczarowań. Jednocześnie państwa cieszące się względną zamożnością skłonne są utrudniać przekraczanie swoich granic pod naciskiem opinii publicznej, która lęka się ujemnych konsekwencji zjawiska migracji. Społeczeństwo musi zmagać się z problemem nielegalnych imigrantów – ludzi o nieuregulowanej sytuacji, pozbawionych praw w kraju, który nie chce ich przyjąć, wyzyskiwanych przez zorganizowaną przestępczość lub bezwzględnych przedsiębiorców.  W kontekście narastających wszędzie prze­mieszczeń ludności to wezwanie do gościnności staje się aktualne i naglące. Jakże mogliby ochrzczeni twierdzić, że przyjmują Chrystusa, jeżeli zamykają drzwi przed cudzoziemcem, który do nich przychodzi? «Jeśliby ktoś posiadał majęt­ność tego świata i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga?» Jan Paweł II, rok 2000, to było wiele lat temu, a my słuchaliśmy i nie usłyszeliśmy,  i nadal cytujemy, a nie rozumiemy i nie chcemy pomyśleć, by zrozumieć, przyjąć i iść jego śladami.

Babcia Poznanianka

db