Stacja

To miała być sentymentalna podróż w czasy mojego dzieciństwa do leśnej głuszy pod Warszawą. Jednak okazało się że leśnej głuszy już nie ma. Są za to bramy prywatnych posesji, tabliczki zakazu, ławeczki i pomosty nad leśnym stawem. To tyle, jeśli chodzi o noc w hamaku w zielonej dziadkowej pasiece, wśród śpiewu cykad. Pomysł upadł. Trzeba było wymyślić coś innego. I tak kiedy nad Stadionem Narodowym w Warszawie, rozbrzmiewały pierwsze dźwięki koncertu BonJovi, na którym bawiła się reszta rodziny, zasiadłem na krześle w małym ogródku, by posłuchać zupełnie innej muzyki. Dotarłem bowiem do Stacji Falenica na koncert zespołu Tulipaństwo.

Są w pobliżu nas miejsca niezwykłe. Miejsca, które swoim klimatem wpisują się, od zaraz, w scenariusz najbardziej fantastycznego filmu. Tuż przy ruchliwej drodze, przy zakorkowanym rondzie, przejeździe kolejowym i czynnej trakcji podwarszawskiej kolei, w dawnym budynku dworca mieści się Kinokawiarnia Stacja Falenica. Brzmi to trochę jak: za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma dolinami, prawda? Bo to jest bajka! Miejsce jest tak niesamowite i klimatyczne że dosłownie poczułem się jakbym przekraczał portal do innego wymiaru. Już samo wnętrze Stacji, pełne książek (księgarnia) z bufetem (kawiarnia) plakatami filmowymi (kino) przytulnymi stolikami, starą podłogą i szalonym sufitem wessało mnie na dobrą godzinkę. Z głośników sączyła się dobra muzyka, lemoniada smakowała wspaniale, więc pozostała mi tylko najbardziej oczywista rzecz do zrobienia. Wyjąłem notes i zacząłem pisać szkic opowiadania. Bo jak nie tu, nie teraz to gdzie i kiedy? Carpe diem! I tylko bałem się, że odnalazłem ten świat zbyt późno. Że zaraz zamkną i wyproszą zabłąkanego poetę. Nie wyprosili. Zaprosili. Po chwili siedziałem w małym ogrodzie wśród zapalonych lampek i świec i wsłuchiwałem się w muzykę prezentowaną przez Tulopaństwo. Za moimi plecami przejeżdżały samochody, rondo i przejazd żyły własnym zakorkowanym życiem. Za sceną zatrzymywały się podmiejskie kolejki, a pani z głośniczka informowała klasycznie że: ,,Pociąg do stacji …” . A na scenie grali Tulipaństwo. Grali niesamowicie. Czysta alchemia. Zespół, który gorąco polecam, szczególnie tym którzy cenią sobie muzykę, która jest ,,o czymś”, muzykę która opowiada historie. I to wszystko. Przez chwilę przebywałem w krainie baśni, schowany pod czapką niewidką. Smakowałem czas i miejsce, obserwując jednocześnie świat zewnętrzny.

W ciągu ostatnich kilku dni rozmawiałem z przyjaciółmi po piórze, o tym że nasz świat: literatów, ludzi sztuki, wrażliwców, ekscentryków, twórców itd. zawęża się dramatycznie. Że wyparła nas licha rozrywka. Że nie ma już dla nas miejsca. Kinokawiarnia Dworzec Falenica, udawania że to nieprawda i że są wyspy szczęśliwe i jest Rivendell… Drodzy przyjaciele, szukajmy takich miejsc, bo właśnie one są lekarstwem na dzisiejszą zapaść kultury. Do nich należy przyszłość. Postanowiłem więc, poszukać jeszcze innych takich miejsc. Szczególnie w Wielkopolsce. Kiedy je znajdę, na pewno o nich napiszę.

Tomasz Kruczek

PS: Swój pierwszy w życiu film w kinie, obejrzałem w Falenicy właśnie. W kinie Szpak. A więc była to jednak, w pewnym sensie podróż sentymentalna.

TK