Switłana Bresławska – „Kazimierz Burnat: Jeśli możesz pisać – pisz!”

Nazwisko polskiego poety, tłumacza, krytyka literackiego, eseisty, prezesa Dolnośląskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, członka Prezydium ZG ZLP – przewodniczącego Komisji Kwalifikacyjnej Kazimierza Burnata znane jest w środowiskach literackich i czytelniczych Iwano-Frankiwska, Kijowa, Charkowa, Boryspola, Kropywnyckiego, wielu miast obwodu lwowskiego i tarnopolskiego.

I to nie tylko dla tego, że jego wiersze, w różnych latach, wydawane są w języku ukraińskim. Ale także dlatego, że mimo siwych włosów, pisarz prowadzi aktywne, twórcze życie: dużo pisze, tłumaczy z języka ukraińskiego, czeskiego… zajmuje się działalnością wydawniczą, staje na czele jury konkursów, jest organizatorem Festiwalu „Poeci bez granic”, bierze udział w wielu międzynarodowych festiwalach literackich w Polsce, Czechach, Ukrainie, Grecji, w Niemczach i Litwie. Pan Kazimierz uważa się za wielkiego przyjaciela Ukrainy od czasu Pomarańczowej Rewolucji. Zawsze szuka okazji do przebywania w nowym ukraińskim mieście, czy wsi; do kontaktu z młodzieżą i spotkań z ośrodkami Polonii.

Chcemy przedstawić Kazimierza Burnata Czytelnikom „Kuriera Galicyjskiego” jako humanistę, pisarza i społecznika. Wypowiedzi Kazimierza Burnata są w wielu kwestiach bardzo interesujące.

Panie Kazimierzu, uwzględniając to, że w warunkach rosyjsko-ukraińskiej wojny skomplikowała się sytuacja polityczna między Polską i Ukrainą, jaką rolę, według Pana, powinni odegrać pisarze dla odnowienia dobrosąsiedzkich stosunków między naszymi narodami?
Od lat 90. XX wieku Polska nieustannie była i jest przyjazna Ukrainie, dlatego wspierała przywracanie ukraińskiej niepodległości i państwowości. To Polska właśnie, w tym samym czasie co Kanada, 2 grudnia 1991 roku, jako pierwsza uznała suwerenność Ukrainy. Polskie społeczeństwo było z Wami podczas tragicznych wydarzeń na Euromajdanie i poszukiwało wszelkich dróg wsparcia Waszego kraju od pierwszych dni rosyjskiej agresji w Donbasie i aneksji Krymu. Polska sprzyja przystąpieniu Ukrainy do Unii Europejskiej; znosząc reżim wizowy zbliżyła ją do Zachodu.

Obecnie w Polsce pracuje ponad milion Ukraińców, studiuje dziesiątki tysięcy młodzieży. Dla dobrych sąsiadów każde nieszczęście jednego jest nieszczęściem wspólnym. Żaden człowiek nie może przymykać oczu na problemy swoich braci. Wiem, że ostatnie, niektóre działania polskich polityków zrodziły nowe pytania historyczne, nasiliły się ruchy nacjonalistyczne po obu stronach. Na szczęście stosunki polsko-ukraińskie są trwale dobre i silne, żadne incydentalne zachowania władz obu krajów nie są w stanie ich zniszczyć. Trudną wspólną historię trzeba dobrze znać, ale także pamiętać i przypominać te karty historii, w których Polacy i Ukraińcy podawali sobie pomocną dłoń w walce przeciw wspólnym wrogom. Prawda nie potrzebuje zwycięstwa, zwyciężyć musi przyszłość!

Pisarze i ludzie sztuki nie muszą odnawiać przyjaznych relacji, bo one były i są. Ale spoczywa na nas, obowiązek ich rozszerzania i pogłębiania. W tym celu niezbędne jest zbliżenie współpracy Związków Twórczych obu krajów na szczeblu centralnym, ale nade wszystko na szczeblu oddziałów, regionów. Same kontakty i działania indywidualnych twórców nie wystarczą, ba, nie są zdolne wywierać wpływu na kierunek polityki kulturalnej naszych władz. A jaka ona jest w naszych krajach? Nie wiem – naszym obowiązkiem jest głoszenie literatury. Naszą powinnością jest obiektywne wyświetlanie wszystkiego co nas dzieli i co łączy. Szukanie pozytywnych rozwiązań dla umocnienia przyjaznej platformy myślenia i działania na rzecz budowy wspólnego europejskiego domu.

Jak Pan, jako prezes Dolnośląskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, może określić poziom zainteresowania Polaków ukraińską literaturą? Na czym opiera się Pana osobiste zainteresowanie Ukrainą?
Obcowanie z ukraińską literaturą w Polsce z różnych powodów maleje, a następnie ponownie rośnie, zwłaszcza pod wpływem sytuacji społeczno-politycznej w waszym kraju (pomarańczowa rewolucja, majdan, wojna na wschodzie…). Uważam jednak, że jest zdecydowanie za małe, biorąc pod uwagę wasz bardzo bogaty narodowy dorobek literacki. Zaczynając od dawnej literatury do tej z ХІХ–ХХ stulecia mało ukraińskich pisarzy było znanych polskiemu czytelnikowi. Tłumaczeń na język polski było mało, ponieważ celowo akcent położony był na literaturę rosyjską.

I tak, w ogromnym skrócie, na czytelniczą uwagę zasługuje bardzo wielu ukraińskich pisarzy-klasyków, począwszy od latopisu „Powieść minionych lat” (zw. też „Kroniką Nestora”), czy „Słów o wyprawie Igora” (XII w.), poprzez dzieła Hryhorija Skoworody do „Eneidy” Iwana Kotlarewskiego, dającej początek ukraińskiej nowożytnej literatury (1798). Dalej romantyzm – Taras Szewczenko; realizm – Iwan Franko; modernizm – Wołodymyr Wynnyczenko i Mychajło Kociubiński, który mocno zbliżył ukraińską literaturę do literatury światowej. Potem futuryzm, symbolizm, dekadentyzm, neoklasycyzm. Następnie czasy powojenne i współczesne.

Na szczególną uwagę zasługuje przetłumaczony przez Jerzego Litwiniuka utwór Mykoły Chwylowego „Ja (Romantyczność)”, ponieważ Chwylowyj to kluczowa postać ukraińskiego odrodzenia literackiego lat 20–30. „Rozstrzelanym Odrodzeniem” nazwał to pokolenie ukraińskich pisarzy emigracyjny literaturoznawca Jurij Ławrinenkо, który po raz pierwszy użył tego terminu jako tytułu almanachu ukraińskiej prozy i poezji z lat 1917–1933. Książka ta została wydana w Paryżu w 1959 r. pod patronatem Jerzego Giedroycia i „Kultury”. Z kolei pokolenie lat 60. (tzw. „Zaduszone Odrodzenie”) reprezentowane jest w Polsce przez Wałerija Szewczuka (powieści „Dom na wzgórzu” i „Oko otchłani”), Linę Kostenko, Wołodymyra Drozda czy Jewhena Hucałę. Warto zapoznać się z ich utworami, gdyż lata 60. są w historii ukraińskiej literatury momentem przełomowym, na fali politycznej odwilży ujawniła się w literaturze i sztuce wolność twórcza i powrót do rodzimej tradycji.

Według mojego rozeznania najbardziej znanymi ukraińskimi autorami w Polsce, posiadającymi książki w przekładzie na język polski, są: Jurij Andruchowycz – „Dwanaście kręgów”, „Moskoviada”, „Erz-herz-perc” (eseje) i kilka innych tytułów; Serhij Żadan – „Depeche Mode”, „Woroszyłowgrad”, ”Mezopotamia”, za którą otrzymał Nagrodę Angelusa (Wrocław, 2015), i inne tytuły; Oksana Zabużko – „Muzeum porzuconych sekretów”, „Siostro, siostro” i „Badania terenowe nad ukraińskim seksem”. Ponadto Dmytro Pawłyczko, Wasyl Machno, Lina Kostenko, Sofia Andruchowycz, Taras Prochaśko, Henryk Lion Oldi, Lubko Deresz i inni. To też ogromna praca kilkunastu polskich tłumaczy. Ale, mimo wielości nazwisk, nie jest wystarczająca do wyrażenia wielostronności i różnorodności wszechukraińskiej literatury. Uważam, że ukraiński Instytut Książki i inne instytucje kultury powinny zwiększyć starania dla promocji ukraińskich książek w Europie, w szczególności w Polsce. Zapewne wymaga to państwowych programów finansowania.

Dla mnie osobiście ukraińska literatura, zwłaszcza poezja, budzi zainteresowanie jako zjawisko kulturowo-artystyczne także dlatego, że wzbogaca moją wyobraźnię. Stała się też wyzwaniem do jej przekładu na język polski. Dotychczas, w moim przekładzie, wydane zostały dwie książki poety z Kijowa Jurija Zawgorodnego „Pogwar dzikiego stepu” (2009) i „Przecieka piasek między palcami” (2012) oraz zbiór poezji poetki z Iwano-Frankiwska Switłany Bresławskiej „Na linii oddechu” (2018). Ponadto przełożyłem wiersze i eseje około trzydziestu ukraińskich autorów, które opublikowano w ponad 45 antologiach i almanachach. Wielu z nich brało udział w Międzynarodowym Festiwalu Poezji „Poeci bez granic” w Polanicy Zdroju i innych imprezach literackich. Ostatnio pracuję nad przekładami waszych poetów, których twórczość w czasach radzieckiej władzy była zakazana. Jestem przekonany, że wspólnie z Panią przygotujemy książkę i jeszcze w tym roku zostanie wydana. Na kilkunastu festiwalach w Polsce i za granicą promuję ukraińską literaturę współczesną i klasyczną.

Co roku w składzie różnych kulturalno-artystycznych delegacji odwiedza Pan różne miasta Ukrainy – Lwów, Iwano-Frankiwsk, Krzemieniec… Proszę opowiedzieć o tych wizytach, w szczególności o festiwalu „Galicyjska jesień literacka”, który corocznie odbywa się też w Zachodniej Ukrainie.
Moja współpraca z ukraińskimi kulturalno-artystycznymi instytucjami rozpoczęła się jesienią 2003 r. Wówczas, na Festiwalu Poezji w Polanicy Zdroju, poznałem Jurija Zawgorodnego, pisarza z Kijowa. Były wspólne przekłady wierszy, spotkania na Festiwalach w Polsce, publikacje w pismach społeczno-kulturalnych i almanachach. W 2008 r. w kijowskim wydawnictwie „Завдруга” ukazała się moja książka „Odwrócić czas na lewą stronę” w jego tłumaczeniu na język ukraiński. Odpowiednio, w 2009 i 2012 roku wydane zostały dwie książki Jurija w moim tłumaczeniu na język polski „Pogwar dzikiego stepu” i „Przecieka piasek między palcami”. Nasze ostatnie spotkanie miało miejsce we Lwowie w kwietniu 2012 r. podczas I Festiwalu „Młody lew”. Doszło wtedy do uzgodnienia współpracy między Dolnośląskim Oddziałem Związku Literatów Polskich a lwowskim oddziałem Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy, dzięki zapoznaniu się z wiceprezesem Ołeksandrem Gordonem. Niestety, trzy miesiące później Jurij Zawgorodnyj zmarł. Lecz do dziś żyje bliska nam obu idea porozumienia i współpracy polsko-ukraińskich środowisk twórczych. Następnym etapem współpracy było uczestnictwo w kolejnych literackich festiwalach organizowanych przez oddziały NZPU we Lwowie, Kijowie, Charkowie. Do ich udziału zaprosiłem też oddział ZLP w Poznaniu, co pozwoliło na rozszerzenie możliwości przyjazdu ukraińskich autorów nie tylko na nasz Festiwal do Polanicy Zdroju, ale także na poznański Listopad Poetycki.

Pyta Pani o „Galicyjską Jesień”. Cóż, to prestiżowa impreza literacko-artystyczna o nazwie Międzynarodowa Galicyjska Jesień Literacka”. Jej pomysłodawcą i organizatorem jest Andrzej Grabowski. Bazą jest Dworek Paderewskiego w Kąśnej Dolnej. Przez tydzień, od 28 lat, odbywają się spotkania w szkołach, bibliotekach, domach kultury województwa małopolskiego, podkarpackiego, do niedawna również świętokrzyskiego. Biorą w nich udział poeci z czterech kontynentów oraz muzycy i wokaliści z Europy. Marzeniem Andrzeja Grabowskiego było, aby MGJL objęła swym zasięgiem Ukrainę. W 2013 r., wychodząc naprzeciw temu marzeniu, spotkałem się we Lwowie z Jewgenem Baranem, prezesem oddziału NZPU w Iwano-Frankiwsku, i O. Gordonem, wiceprezesem oddziału lwowskiego. Obaj zgodzili się na współorganizację i już w 2013 r. galicyjska jesień odbyła się w Ukrainie: Lwów, Żółkiew, Iwano-Frankiwsk, Kryworiwnia. Od tego czasu impreza trwa dwa tygodnie. Z Ukrainy wracamy razem z ukraińskimi autorami i artystami na II część do Polski. Wspólnie z autorami ukraińskimi odbyliśmy dziesiątki spotkań z młodzieżą i dorosłymi we Lwowie, Drohobyczu, Żółkwi, Stryju, Samborze, Starym Samborze, Turce, Striłkach, Mikołajowie, Rudkach i innych. Odbyły się cztery edycje wojewódzkiego konkursu poetyckiego, opublikowano wiele wspólnych przekładów. Dzięki ogromnym wysiłkom Andrzeja Grabowskiego, którego z przekonaniem wspieram od wielu lat, w 2018 r. odbyła się XXVIII edycja w Polsce i V w Ukrainie, tym razem w Iwano-Frankiwsku i Kołomyi. Organizatorem ze strony ukraińskiej było… Polskie Centrum Kultury przy wsparciu Konsulatu Generalnego RP we Lwowie! Ze zdumieniem obserwuję obecny brak zaangażowania NZPU w organizację tak ważnej dla obu środowisk literackich imprezy.

Oddzielną platformą współpracy jest organizowany przez Polskę i Ukrainę „Dialog dwóch kultur w Krzemieńcu”, miejscu narodzin Juliusza Słowackiego. Uczestniczą w nim historycy, muzealnicy, pisarze, literaturoznawcy… To wielkie wydarzenie, opisane później w około 500-stronicowej monografii pod tym samym tytułem. Mam zaszczyt aktywnego uczestnictwa w tym niepowtarzalnym Dialogu od 2013 roku.

Wiemy również o dorocznym festiwalu literackim, który organizuje Pan osobiście – „Poeci bez granic”. Jaka jest historia tego festiwalu? Jaki jest cel?
Pierwsza edycja Międzynarodowego Festiwalu Poezji „Poeci bez granic” w Polanicy Zdroju odbyła się w 2003 r. Pomysłodawcą był Andrzej Bartyński (zmarł w 2018 r.), niewidomy poeta, ówczesny prezes Dolnośląskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, oraz Zbigniew Puchniak, wówczas przewodniczący Rady Miasta. Od XV. edycji Festiwal przyjął imię Andrzeja Bartyńskiego.

Festiwal „Poeci bez granic” w swoim założeniu jest coroczną międzynarodową imprezą, odbywającą się w listopadzie, której ideą programową jest wieloaspektowa integracja ludzi, narodów, społeczeństw i twórców. Służy edukacji kulturalnej, pobudzaniu zainteresowania kulturą i sztuką oraz promocji dobra, piękna, solidarności społecznej. Festiwal jest precyzyjnie zaprogramowanym kontaktem poetów z młodzieżą szkolną i publicznością w różnorodnych formach ekspresji artystyczno-edukacyjnej.

Program Festiwalu realizowany jest przy bardzo licznym udziale młodzieży szkolnej i publiczności (łącznie około 2.000 osób). Służąc kulturze słowa, popularyzacji poezji, promocji języka ojczystego i polskiej literatury, edukacji społeczeństwa, pobudzaniu kreatywności i wrażliwości na piękno oraz utrwalaniu nawyków korzystania z dóbr kultury i dowartościowywaniu lokalnych, postaw twórczych. Festiwal stał się już tradycją na Dolnym Śląsku i cieszy się wielkim uznaniem w Polsce i za granicą.

Celem festiwalu jest kształtowanie estetycznej i etycznej świadomości człowieka i podnoszenie poziomu kultury społeczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem młodzieży, a także wymiana doświadczeń między pisarzami oraz zwiększenie zainteresowania amatorską twórczością artystyczną. Dlatego w Festiwalu bierze udział Klub Literacki „Helikon”, mieszkańcy Polanicy i rejonu, a uczniowie Polanicy i szkół powiatu kłodzkiego uczestniczą w dwóch konkursach literackich, których owocem jest wydawany almanach zawierający ich utwory. W 2018 r. miała też miejsce promocja książki A. Bartyńskiego „Uczta motyla” wydana w języku ukraińskim, w przekładzie Switłany Bresławskiej.

Międzynarodowy aspekt festiwalu świadczy o naszej ideowej otwartości i służy integracji narodów, przy zachowaniu bogactwa odrębnych kultur. Stałym elementem ideowo-programowym festiwalu jest akcent homerycki, polegający na udziale poetów niewidomych, ale pełnosprawnych artystycznie w znaczeniu twórczym i profesjonalnym.

Dotychczas w Festiwalu uczestniczyli poeci z Polski, Czech, Wietnamu, Łotwy, Austrii, Niemiec, Nikaragui i Ukrainy (od Was gościliśmy ok. 20 autorów).

Podczas festiwalu realizowane są warsztaty poetyckie z udziałem młodzieży i dzieci, spotkania autorskie w placówkach oświatowo-wychowawczych Polanicy Zdroju i innych miejscowościach powiatu kłodzkiego oraz z publicznością (mieszkańcy, kuracjusze, twórcy z okolicy).

Stałymi punktami programu są: Uroczysta Inauguracja w Teatrze Zdrojowym, podczas której występują artyści amatorzy z programem tańca, recytacji, śpiewu i muzyki (ok. 50 wykonawców). Noc poezji, Biesiada artystyczna, Hyde Park, dyskusja o stanie literatury i kultury polskiej i zagranicznej, spotkanie z twórcami zagranicznymi, spotkania autorskie i lekcje poetyckie w szkołach, prezentacja corocznej antologii z utworami uczestników festiwalu.

Festiwal wspierają i aktywnie w nim współuczestniczą polanickie instytucje: Burmistrz i Rada Miasta, Teatr Zdrojowy – Centrum Kultury i Promocji, Towarzystwo Miłośników Polanicy, Miejska Biblioteka Publiczna, szkoły i przedszkola.

Wspiera nas także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego oraz Starosta kłodzki.

Proszę opowiedzieć o Pana doświadczeniu ze współpracy z Narodowym Związkiem Pisarzy Ukrainy? Za co otrzymał Pan „Poczesną odznakę” NZPU? Jakimi jeszcze ukraińskimi nagrodami jest Pan wyróżniony?
Z Narodowym Związkiem Pisarzy Ukrainy łączą mnie, jako pisarza i prezesa Dolnośląskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, lata owocnej współpracy: wspólne organizowanie festiwali literackich i artystycznych, publikacje, wydane książki, tłumaczenia na oba języki… To wszystko służy popularyzacji kultury i promocji literatury polskiej w Ukrainie, ukraińskiej w Polsce. O szczegółach mówiłem wcześniej.

Dotychczas zostałem dwukrotnie wyróżniony Odznaką Honorową NZPU za osobisty dorobek literacki i znaczący wkład w odradzanie duchowości i kultury ukraińskiego narodu (Iwano-Frankiwsk 2013 r. i Polanica Zdrój 2015 r.). Ponadto Nagrodą Literacką „Gałąź Złotego Kasztana” za działalność translatorską i popularyzację literatury ukraińskiej za granicą (Kijów 2015 r.).

W 2018 r. otrzymałem w Neczaiwce Nagrodę Literacką im. Jurija Janowskiego (klasyka literatury ukraińskiej XX w.), w dziedzinie – poezja, za książkę „Iluzja wieczności”, w tłumaczeniu na ukraiński przez Switłanę Bresławską, która równocześnie odebrała nagrodę w dziedzinie – przekład. Przy tej okazji, raz jeszcze dziękuję Pani za tę książkę, efekt naszego współdziałania.

Dla naszych czytelników byłoby ciekawym dowiedzieć się co Pan myśli o współczesnej polskiej literaturze? Które gatunki literatury są teraz popularne wśród czytelników? Czy również na książkowym rynku odczuwa się panowanie tłumaczeniowej popularnej anglojęzycznej literatury?
Zainteresowanie czytaniem w Polsce, podobnie jak w Ukrainie, ma tendencję spadkową. Powodów jest kilka, choć najważniejszy to ten, że 30% ludzi nie lubi czytać. Z kolei 23% uważa, że książki są zbyt drogie. Jednak trzeba patrzeć z optymizmem, bo spadek czytelnictwa mamy raczej za sobą. W 2017 r. 37% Polaków kupiło i przeczytało minimum jedną książkę. To wynik niepełny, bo nie uwzględnia książek zakupionych w punktach „tanich książek” i innych sklepach, w tym spożywczych („Biedronka”, „Stokrotka”…), gdzie można za grosze kupić „dzieła”: najczęściej opasłe powieści, ale i bajki dla dzieci. Niektóre książki, zwłaszcza prozatorskie, wydawane są na niskim poziomie edytorskim. Rośnie także zainteresowanie e-bookami. Jednym z podstawowych mechanizmów prowadzących do przezwyciężenia spadku czytelnictwa powinno być ukierunkowanie bibliotek na czytelnictwo, na programowanie wspólnej pracy czytelników z pisarzami, poetami. W ostatnich latach większość bibliotek stała się centrami komputerowymi. Biblioteki nie mogą być magazynami książek i komputerów. Sprzężenie biblioteka – autor – czytelnik, to klucz do otwarcia wielu zalegających regały książek.

Jeśli idzie o tematykę, to Polacy najczęściej czytają kryminały (46%), książki fantasy (36), romanse. Dalej powieści historyczne i przyrodnicze, poradniki, poezję (ponoć tylko ok. 5%). Mimo natłoku książek autorów obcych, polska literatura wychodzi zwycięsko. Coelho, Tolkien, Rowling, King, Oz, Dickens, Dumas…, ale nade wszystko Myśliwski, Tokarczuk, Pilch, Zagajewski, Stasiuk, Krajewski, Dehnel, Szymborska, Miłosz, Herbert, Gombrowicz, Mrożek, Prus, Sienkiewicz, Słowacki itd., itd. Czytani są autorzy współcześni, ale też, co jest niezwykle budujące, klasycy. Zatem, polska literatura współczesna w splocie z klasyczną ma się dobrze.

Jaką literaturę faworyzuje Pan przy wyborze książek do czytania w wolnym czasie?
Niestety prawie nie mam wolnego czasu, ponieważ wykonywanie zadań społecznych, tłumaczenia, prace edytorskie, wyjazdy na spotkania, festiwale, pochłaniają go, ale, mimo znacznego wysiłku, dają moc i motywację do działania (sic!) Zawsze jednak wpadają mi do ręki książki, których nie da się odłożyć. Ponadto jako przewodniczący Komisji Kwalifikacyjnej ZLP, niejako z obowiązku, czytam kilkadziesiąt książek w roku. Często, nawet będąc w podróży, wracam do ulubionych autorów i wybranych utworów, które od wielu lat są dla mnie źródłem inspiracji i duchowym ukojeniem. Do takich należy, przede wszystkim, polski dramatopisarz i poeta Cyprian Kamil Norwid oraz Rabindranath Tagore, wieszcz narodu hinduskiego, który towarzyszy mi od osiemnastego roku życia. Posiadam niemal wszystkie jego książki wydane w języku polskim, w większości w latach 20. i 30. XX w. Czytając innych pisarzy, zazwyczaj, wybieram dzieła o dużym ładunku filozoficznym i psychologicznym. Faworyzuję poezję i eseistykę.

Na koniec pytanie do Pana, jak do poety: czym jest poezja w Pana życiu? U nas mówią: „Jeśli możesz nie pisać – nie pisz”. Czy literatura – to Pana życiowa konieczność?
Ja bym sparafrazował wasze powiedzenie tak: jeśli możesz pisać – pisz! Choć też mam okresy, że mogę nie pisać, i nie piszę. Dla mnie koniecznością jest czytanie i praca dla innych ludzi, pisanie zaś życiowym dopełnieniem, darem, deserem… Wszak poezja to uzewnętrznienie przeżyć wewnętrznych za pomocą artystycznie połączonych ze sobą słów, bogatych znaczeniowo. To ekspresja piękna; przyjmując, że piękno jest uśmiechem prawdy, oglądającej własne oblicze w niemal doskonałym zwierciadle. W pełni podzielam myśl francuskiego pisarza i dyplomaty Paula Claudela: „poezja, to milczenie jak czas bez zegara”.

Dla mnie poezja i cała działalność pisarska oparta jest na dorobku życia, zwłaszcza duchowego, przetwarzanego teraz, u jego schyłku, w kreację. Jest ucieczką przed nadmiernym wzruszeniem. Poezja jest dla mnie także cząstką antropologii i eschatologii – wyrażaniem doświadczenia ludzkiego, łącznie z rozmową o śmierci i ze śmiercią. Jest orężem, choć złudnym, przeciw okrążeniu. Wszak poezja to często ruch umysłu, duszy, w kierunku Tajemnicy, bowiem mors est ianua vitae – śmierć jest bramą życia.

Wywiad spisała Switłana Bresławska, pisarka, krytyk literacki, tłumaczka, członkini Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy.
Tekst ukazał się w nr 2 (318) 1-14 lutego 2019

Zdjęcie – ze zbiorów prywatnych Switłany Bresławskiej
db