Łukasz Wierzbicki – na odsłonięciu kolejnej tablicy pamiątkowej na Cmentarzu Górczyńskim

Zdjęcie: Archiwum prywatne Józef Sam Sandi z jedną ze swych ukochanych córek.

W sobotę 22 grudnia 2018 roku, o g. 13:30 na Cmentarzu Górczyńskim odbyło się oficjalne odsłonięcie tablicy nagrobkowej Józefa Sam Sandi. To już druga tablica odsłonięta w obecności Łukasza Wierzbickiego. Kilka lat wstecz był on inicjatorem i wykonawcą tablicy pośmiertnej dla wybitnego, przedwojennego dziennikarza i podróżnika Kazimierza Nowaka.  Poznański dziennikarz pokonując  kontynent Afryki z północy na południe, przejechał na rowerze 7.000 kilometrów. Na podstawie tej podróży Łukasz Wierzbicki napisał książkę pt. „Afryka Kazika”. Sejm RP uznał jej literacką i faktograficzną wartość dokumentalną dzięki czemu książka trafiła na listę lektur obowiązkowych, podobnie jak jego druga książka „Dziadek i niedźwiadek” o wojennej wędrówce Armii Krajowej.

Inicjatorami tablicy pamiątkowj Józefa Sam Sandi są poznańscy dziennikarze Małgorzata Jańczak i Aleksander Przybylski.   Od kilku lat starają się także o postawienie ławeczki Józefa Sam Sandi przy Pomniku Powstańców Wielkopolskich, wszak ten egzotyczny czarnoskóry bohater – mieszkaniec Poznania był jednym z nich.

więcej: Sam Sandi

Małgorzata Jańczak:

„Wszystko zaczęło się od ryciny Leona Prauzińskiego „Kolonialne wojsko”, przedstawiającej trzech powstańców – Chińczyka Czen-de-fu, Afrykańczyka Sama Sandiego i Niemca Paula Krenza. Zaczęłam docierać po kolei do śladów po nich. Do Zdzisława Czen-de-fu dotarłam prosto i szybko, bo jego polska droga jest już udokumentowana. Natomiast z Samem Sandim było gorzej – mówi Małgorzata Jańczak.

– Zaczęłam szukać w internecie i znalazłam list otwarty jego prawnuczki mówiący o tym, że ona jest z linii białej i z drugiego małżeństwa babci i bardzo chętnie wszystkie materiały o Samie Sandim zdobędzie. Zaczęły się poszukiwania po archiwach. Bardzo w tym pomogła życzliwość kolegi z TVN-u Aleksandra Przybylskiego. W sprawie ławeczki napisałam list otwarty do prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka. Wtedy właśnie zgłosił się do mnie Aleksander Przybylski, który także poszukiwał śladów Sandiego. Pojechał do jego rodziny na Śląsk i przywiózł nowe wiadomości i zasugerował mi: Pani czeka na tę ławeczkę. Dopóki magistrat się nie opowie, zróbmy chociaż tablicę. Moje zadanie polegało na tym, aby przekonać do tej idei księdza proboszcza parafii Matki Boskiej Bolesnej w Poznaniu, do której należy Cmentarz Górczyński.

Ksiądz prałat Eugeniusz Antkowiak nie widział problemu. Prosił jedynie, aby przynieść mu projekt napisu, jaki będzie umieszczony na tablicy. Przygotowałam tekst, który ksiądz zaakceptował. Zaczęliśmy zbierać pieniądze na zrzutka.pl.

Pomógł nam też Filip Suś z Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego, z którym już kiedyś rozmawiałam na temat ławeczki. Zapytał, dlaczego robię tablicę zamiast ławeczki. Powiedziałam mu, że to nie zamiast, ale że to dopiero początek. Dodał, że jeśli nie zbierzemy potrzebnej sumy, on resztę dopłaci i faktycznie dopłacił. Obiecał, że na uroczystość odsłonięcia przywiezie ambasadora Kenii w Polsce. Gdy zapytałam, dlaczego tak się bardzo zainteresował tą sprawą, powiedział: Przywożę tutaj kogoś z innego kontynentu i aby go zainteresować naszym krajem, muszę mu o czymś opowiedzieć. Pokażę mu Kazimierza Nowaka, który Afrykę rowerem przejechał i Sama Sandiego w polskim mundurze. A gdy będzie ławeczka, zaprowadzę go tam. Chcemy, aby ławeczka powstała przy alei Powstańców Wielkopolskic.”.

więcej: Głos wielkopolski

Sam Sandi (zm. 29 kwietnia 1937 roku w Poznaniu – polski zawodowy zapaśnik, Powstaniec Wielkopolski. Urodzony w Kamerunie, trafił do francuskiej armii i wziął udział w I Wojnie Światowej. Wzięty do niewoli, został przez Niemców osadzony w obozie jenieckim na terenie Wielkopolski, z którego uwolnili go Polacy. Sandi przystąpił do powstańców i wziął aktywny udział w Powstaniu Wielkopolskim. Ze względu na swoje umiejętności prowadzenia samochodu został przydzielony do 12. eskadry wywiadowczej jako kierowca, a potem przeniesiono go do 3. Eskadry Wielkopolskiej.

Józef Sam Sandi to Afrykańczyk, który pokochał Polskę. Zdobył szacunek i uznanie swoich kolegów i dowódców. W Polsce ochrzcił się, przyjął imię Józef i założył rodzinę. Zrobił karierę jako zapaśnik i bokser.

Dzisiaj jego grób już nie istnieje. Dzięki inicjatywie tablicy pamiątkowej mamy okazję przybliżyć sobie historię człowieka z Afryki, który pokochał Polskę i walczył o nią…

 

Łukasz Wierzbicki jest w miejscu: Cmentarz Górczyński.

Samie Sandi, spotkamy się jutro o 13:30 na Cmentarzu Górczyńskim w Poznaniu.

Do zobaczenia! #SamSandi

Obraz może zawierać: 1 osoba, tekst

„Okruchy

Dzisiaj rodzina może przynajmniej zapalić świeczkę w miejscu, gdzie pochowano ukochanego ich babci. W identyfikacji cmentarza kluczowe okazały się fotografie z pogrzebu. Pomogły konserwatorki zabytków z poznańskiego magistratu. Historyczki na podstawie kawałeczka uchwyconego na fotografii gzymsu rozpoznały kaplicę Cmentarza Górczyńskiego. Szybki wgląd w księgi cmentarne nie pozostawiał wątpliwości.

Pogrzeb Józefa Sandiego odbył się 1 maja 1937 roku. Grób jako nieopłacony został zaraz po wojnie wykorzystany powtórnie. Nikt nie prowadził wówczas dokładnej dokumentacji, zatem precyzyjne określenie jego lokalizacji jest niemożliwe. Na szczęście, znów dzięki fotografiom, udało się ustalić przynajmniej kwaterę.

Zakrawa na ponurą ironię losu fakt, że dokładnie taki sam problem historycy mają ze znalezieniem grobu Kazimierza Nowaka. Znany podróżnik, który pieszo i rowerem przemierzył Afrykę, zmarł w tym samym roku co Sandi i także został pochowany na Cmentarzu Górczyńskim na tej samej kwaterze.

Obok siebie spoczęli poznaniak, który pokochał Afrykę, i Afrykanin, który pokochał Polskę. To właśnie pod tablicą upamiętniającą Nowaka, niejako w zastępstwie, Tomasz Michalski (wnuczek Sama Sandziego) zapalił znicz. W ciepłą kwietniową niedzielę, 81 lat po śmierci Sandiego, po raz pierwszy odwiedził cmentarz, na którym spoczął jego dziadek (…).

(…) Powoli przywracana pamięć i okruchy informacji, do których docieramy, odsłaniają nie tylko burzliwe losy rodziny Sandiego. Mówią też wiele o Polakach albo raczej o tym, jacy potrafimy niekiedy być. – Jeżeli on się tutaj ochrzcił, przyjął obywatelstwo, miał dwójkę dzieci, to znaczy, że jemu tutaj było dobrze – mówi Tomasz Michalski. – Przecież piękniej było we Francji czy w Niemczech. Ale on musiał pokochać Polaków, polską kulturę. Ci ludzie musieli mu się spodobać.” (…)

db