Witamy Agnieszkę Korzeniowską – nową koleżankę w Wielkopolskim Oddziale ZLP.

Agnieszka Korzeniewska

Zarząd Wielkopolskiego Oddział Związku Literatów Polskich na posiedzeniu  3 kwietnia b.r. zdecydował o akceptacji starań Agnieszki Korzeniewskiej w sprawie przyjęcia jej w poczet członków naszego oddziału ZLP.  27 maja 2018 r. została przyjęta do Wielkopolskiego Oddziału ZLP.

Mieszka w Brukseli, ale jak mówi o sobie:  duszę ma na Podlasiu, w siemiatyckim, polskim domu.

Twórczość literacka autorki to powieść  i proza poetycka –próbuje w niej zaczarować codzienność  pozwalając czytelnikowi utożsamić się z  problematyką i rozwiązaniami, które prezentuje..

–  odkąd zaczęłam pielęgnować wdzięczność w moim życiu, stało się ono bogatsze i głębsze.

 Jej Poradnik motywacyjny niesie przesłanie: cieszyć się życiem ze wszystkiego. Stawiać tylko dobre drogowskazy.

Spełniona, zahartowana osobistą obserwacją wielokulturowych zachowań, znajduje swoje miejsce  lansując  dobro.  Realizuje marzenia.   

Animatorka kultury – mieszkając w Brukseli jest pomostem łączącym polsko-belgijskie ośrodki kultury. Od 2016 roku współpracuje z Wielkopolskim Oddziałem ZLP.

Tematyką dwóch  książek zgłoszonych do Komisji Kwalifikacyjnej,  jest autorski przekaz osobistego emigracyjnego doświadczenia, jakże istotny  po wejściu Polski do strefy Schengen. Podczas asymilacji środowiskowej emigrant  zderza się z różnymi postawami lokalnej społeczności…

Książka pt. „W deszczu tańcz” – to poetycka proza o kobiecie i jej miejscu we współczesnym świecie. Unikatowa forma wyrazu  polegająca na zastosowaniu  krótkiej formy wyrazu: aforyzm występuje  niemalże w każdym kolejnym zdaniu. Korzeniewska pisze:

(…) Mówisz, że kryzysy… tak, wiem, też je miewam cholernie często. Ale dziękuj za nie, są jak przystanki, dzięki nim pokonujesz siebie słabego. One dają ci siłę. Uruchamiają rezerwy instynktu samozachowawczego, o którym nawet nie wiedziałeś, że go masz tyle. Ja z każdego kryzysu wychodzę mądrzejsza, lepsza, mniej naiwna, bogatszaTy też. Czasami wstrząs jest potrzebny, jak w przyrodzie. Jedno musi obumrzeć, by narodziło się coś nowego. (…)

(…) Odkryłam właśnie, że  nie lubię jadać samotnych kolacji. Ale cóż: „W życiu nie zawsze musi być kawior”. Odliczam dni do końca tygodnia, czasami trzeba wyjechać daleko, by po powrocie schwycić mocno w ramiona naszą wspólną codzienność  i mocno ją trzymać (…)

(Str.196)- autorka pisze: (…) Nie oczekuj niczego od świata. Bo nie jest ci nic winien. Był tu długo przed tobą i po tobie też się nie skończy (…)

Str. 183-(…) To nie jest zwykłe obsłużenie klienta, to celebracja człowieczeństwa (…)

Twórczość autorki imponuje rozległością poruszanej tematyki, precyzją poszczególnych wywodów, a zarazem  przejrzystością i komunikatywnością języka – sprawiającą, że bez obawy mogą po nią sięgać czytelnicy szerokiego przekroju społecznego.

Blogerka – prowadzi dziennik „Zaczarowana codzienność…

Serdecznie witamy w naszym Oddziale!

Picture

Picture

Picture

Picture

Picture
Witaj! Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko ok, drogi czytelniku! Mam również nadzieję, że nie martwiłeś się moją małą aktywnością na blogu, może nawet nie zauważyłeś, że mnie nie ma. A nie było mnie prawie miesiąc! To dużo. Ale… Przestrzeń internetowa to dynamiczne miejsce, za którym albo nadążasz, albo odchodzisz w zapomnienie bez żalu. Takie reguły gry.
Czasami wakacje od twórczości niekoniecznie wypadają w… wakacje. Tak jest ze mną.
Oprócz czapeczek: blogerka, pisarka, jak każda pracująca kobieta – mam szufladę pełną innych nakryć głowy pod tytułem: matka, żona, siłaczka, córka, opiekunka, desperatka i tak dalej…
Właśnie jedną z nich mam na sobie.
Bo jest czas pisania, euforii, wycierania nosów, matkowania, babkowania, czy zwyczajnej samotnej zadumy nad światem. A wszystko potrzebne!
Pewnie jeszcze dłużej by mnie nie było, ale kilka dni temu spotkałam osobę, która płakała mi w rękaw ubolewając nad straconymi okazjami w życiu, niewykorzystanymi szansami.
W takich chwilach szlag mnie dosłownie trafia. Nie ze względu na te utracone szanse, ale ze względu na to, że tak nas wychowywano. I w złości schwyciłam za pióro.
Zaglądam do telewizorni i natychmiast tego żałuję. Brudną, gęstą breją wylewa się na mnie z niego cała jego plugawa zawartość. Znów ktoś kogoś zabił, zgwałcił, podpalił. Kolejne malwersacje i katastrofy. Jedna za drugą. Czy w świecie nie dzieje się absolutnie NIC dobrego??? NIE WIERZĘ…
Skłonna jestem uważać, że komuś zależy bym myślała, że świat jest do dupy.
Nikt do mnie nie mówi jak do człowieka. Tylko informuje, informuje, beznamiętnie informuje.
A co z ogrodami? Że zakwitły, że jest pięknie, że wszystko się budzi do życia i rozlewa się słodyczą zapachów po świecie? Że pszczółki, słońce, zawiązki owoców.
Jakie jabłka będą w tym roku!
A jakie gruszki!
Drzewa uginają się pod kwieciem.
Czy to nie należy do życia???

​Na szczęście bywa maj.
Na szczęście są ogrody.

NIE DAJ SOBIE WMÓWIĆ

PAMIĘTAJMY O OGRODACH

 

db