Piotr Chrzczowicz – wiersze ze zbioru “Drzewa mojej młodości”

Wiersze ze zbioru “Drzewa mojej młodości” powstawały w różnych częściach Europy,Afryki i Izraela…..

Były próbą uwiecznienia przemijającego życia….Wstęp napisał językoznawca prof.Jan Miodek,a wydała tomik Politechnika Koszalińska w 2012 roku.

Wiersze tłumaczyła germanistka,tłumaczka poezji Renata Markiewicz,a tomik został wprowadzony przez bibliotekę w Lipsku  do bibliografii niemieckiej.

DRZEWO NIKOSA

                           pamięci Nikosa Chadzinikolau

dzwonią mu dzwony i słucha ich

Athos ogląda z lotu nieba

kiedyś przemierzał góry

by dojść do kraju Mieszka

tworzył słowa jak granity

muzykę i lirę muz poślubił

Grecjo! Wołam

wrócił twój syn do domu

buzuki mu graj i laur włóż

a stanie się słowo ciałem

będzie żyło jak było na początku

u stóp Olimpu

smakiem Boga

DER BAUM VON NIKOS

zur Erinnerung an Nikos Chadzinikolau

die Glocken läuten ihm und er hört ihnen zu

den Athos bewundert er vom Himmelsflug her

einst durchwanderte er die Berge

um ins Land von Mieszko zu kommen

Worte schuf er wie Granite

er heiratete die Musik und die Lyra der Musen

Griechenland! Rufe ich

dein Sohn ist heimgekehrt

spiel im Busuki und kröne ihn mit Lorbeer

da wird das Wort zu Fleisch

es wird leben wie es im Anfang war

am Fuße des Olymps

in Gottes Wohlgefallen

CYPRYSY

nad Morzem Egejskim stałaś w zamyśleniu –

jak cyprys siwy słońcem

ocierałaś krople potu jak dni życia

Boże daj chwilom naszym wiatr południa

niech płyną myśli do portów Efrazu

niech grają nam mury pieśni przodków

niech nie utonie miłość w sieciach życia

jak płomień oliwny świecący ku wieczności

ZYPRESSEN

an der Ägäis standest du in Gedanken vertieft –

wie eine von der Sonne ergraute Zypresse

Schweißtropfen wischtest du weg wie die Tage des Lebens

Gott verleih unseren Augenblicken den Hauch des Südwindes

mögen die Gedanken die Häfen von Epheos einlaufen

mögen uns die Mauern die Ahnenlieder singen

möge die Liebe nicht in den Netzen des Lebens ertrinken

wie die Ölflamme die bis in die Ewigkeit brennt

DRZEWA IZRAELA

                    Marzenie Białobrzeskiej

na górach Masady

krwią przodków przemówiłaś o Elohim

ciszą skał i orłów

na skraju czasu i epok

pokłoniłem się jak wędrowiec

tułacz z daleka

by oddać dary z lat przeżytych

na ścianie Salomona złożyć pocałunek

Panie ojców moich z pokolenia Judy-

z ponad chmur na górze oliwnej wołam o miłość

ze Wzgórza Golgoty proszę o pokój

jak głos proroka znad Jordanu

zanim dopłynę

oddal nienawiść i obmyj myśl

by spłonęła jak żertwa krzyża

płomieniem pokoleń i słowem prawdy…

 

DIE BÄUME VON ISRAEL

für Marzena Białobrzeska

auf den Bergen von Massada

hast du dich im Ahnenblut offenbart o Eloah

in der Stille der Felsen und der Adler

am Rande der Zeit und der Epochen

ich verneigte mich wie ein Wanderer

ein Nomade aus der Ferne

um die Gaben der verlebten Jahre abzugeben

und einen Kuss an Salomos Wand zu drücken

Herr meiner Ahnen aus dem Geschlecht von Juda-

über den Wolken auf dem Olivenberg rufe ich nach Liebe

von Golgathas Anhöhe bitte ich um Frieden

wie die Stimme des Propheten vom Jordan her

ehe ich angeschwommen bin

entferne den Hass und wasch die Gedanken rein

damit er wie das Opfer des Kreuzes brennt

in Flammen der Geschlechte und dem Wort der Wahrheit…