BĄDŹ, A NIE BYWAJ…
Z Dominiką Dobrosielską, laureatką „Szansy na Sukces”, która wystąpi w koncercie Debiutów w Opolu 2024, rozmawia redaktor Dominik Górny.
Dominika to nazwa wyspy. A jednocześnie to Twoje imię…
To wyspa na Morzu Karaibskim. Małe Antyle, pomiędzy Gwadelupą a Martyniką. Chociaż jeszcze nie byłam na tej wyspie, to czytałam, że jest tam niesamowita flora i fauna.
Jak się mieszka na wyspie Dominika? A może to Ty jako artystka jesteś wyspą?
Dobre pytanie. Na pewno chciałabym żyć wśród natury. To, co ziemia potrafi sama zrodzić: kwiaty, trawę, drzewa, wszystko to, co jest z jej serca, bardzo sobie cenię. Jednak, potrzebowałabym domu. Chciałabym mieć swoją bezpieczną przestrzeń, w której mogłabym się ukryć przed burzą. Chcę spokojnie zamknąć okno i drzwi, przeczekać deszcz i powitać słońce.
Na boso?
Oczywiście, że tak!
Wspomniałaś o ogrodzie. Bardziej intrygująca dla Ciebie jest roślinność dzika czy w stylu ogrodów angielskich?
To można pogodzić – zrobić tak, aby i natura miała swoje miejsce, i żeby to, co piękne było dotknięte ręką ludzką.
…a skoro tak, do jakiego kwiatu porównałabyś swoją osobowość?
Moją osobowość porównałabym do eustomy. To piękny kwiat, nie tak bardzo znany. Jest delikatniejszy niż róża. Przepięknie się rozwija. Jak dołoży się jeszcze do bukietu gipsówkę, to wyglądają razem tak delikatnie.
Czasem rozmawiam z kwiatami, a Ty, Dominiko, czego jako kwiat artyzmu potrzebujesz do życia?
Na pewno uwagi – sam dobrze wiesz, że dla artysty potrzebna jest uwaga i docenienie… Posiadanie swoich odbiorców, ich szacunek… Wiadomo, że na to pracuje się latami, ale choćby pragnienie spotkania z Twoimi interpretacjami piosenek, w Twoim przypadku – z Twoim tekstem, jest czymś wspaniałym.
Ważna jest też cisza. Bo muzyka potrzebuje ciszy. Ważny też jest dialog z publicznością, ale wcześniej trzeba się wyciszyć.
A można się uśmiechnąć?
Naturalnie. Tak. W czasach pandemii, bardzo brakowało uśmiechu publiczności, bo wszystko było online. Teraz jeszcze bardziej doceniam ich szczery uśmiech podczas występów.
Wracając do herbu wyspy Dominika, w którym są papugi. Jakich słów nauczyłabyś tych papug?
To są urokliwe papużki. Chciałabym, aby wszystkim ludziom życzyły dobrego dnia albo mówiły komplementy, aby obudzić ludzi z letargu i przypomnieć, że życie jest piękne. Żeby na chwilę się zatrzymali i poczuli, że warto być tu i teraz, żeby być a nie bywać.
Wielu artystów, z którymi przeprowadzałem wywiad mówiło, że artystą się bywa, a nie jest… Możesz doprecyzować swoją myśl?
Lubię być prawdziwa w tym, co robię. Nie potrafię i nie chcę oddzielać życia scenicznego od „normalnego”. Jestem zawsze taka sama. Czasem ludzie mówią mi, że jestem niedzisiejsza. Dla mnie jest to największy komplement.
Jak dobierasz swój repertuar?
Najczęściej wybieram stare polskie piosenki, których słucham na co dzień. Dla mnie jest to spójne. Uwielbiam wykonywać polskie utwory. I wydaje mi się, że artystą się jest, a nie bywa;). U mnie pasja zamieniła się w zawód. Nie traktuję tego jako rzemiosło, ale sposób na życie. Jeżeli robisz to, co kochasz, to nie pracujesz.
W „Szansie na sukces” śpiewałaś piosenkę literacką – „Miłość w Portofino” w programie z udziałem Sławy Przybylskiej.
Ta piosenka to jedna z ważniejszych piosenek w moim życiu. Poza tym uwielbiam poezję śpiewaną. I choć nie jest łatwo robić piękne i niepopularne rzeczy, to warto. Wtedy mogę zaprosić widza do mojego świata.
Czy wtedy jesteś w stanie przekazać serce piosenki z melodią i z treścią, aby nastała wiosna…
…każdego pierwiosnka i sasankę trzeba w sobie pielęgnować. Tak jest z naszą wrażliwością. Musimy ją szanować.
I ten szacunek do tego daru sprawia, że nie czujesz tremy?
Tak. Dla mnie największym szczęściem jest sytuacja, gdy mogę wyjść na scenę i śpiewać. Czuję lekką ekscytację przed wyjściem na estradę. Kiedyś to była trema. Teraz już nie. Pragnę się skupić na samym przygotowaniu do występu. To jest dla mnie najważniejsze.
Na ile miłość dojrzała może być szalona?
Dojrzałość w miłości jest największa zaletą. Jeśli mamy dwie osoby dojrzałe emocjonalnie, to szaleństwo jest wskazane i najlepiej smakuje. Wtedy można sobie pozwolić na szaleństwo.
Szaleństwo – w nawiązaniu do piosenki poetyckiej Marka Grechuty, smakuje jak mandarynki i pomarańcze?
To zależy od partnerów… Najważniejsze, żeby im smakowało.
Która piosenka lub piosenki Ciebie o sobie najwięcej nauczyły?
Nie ma jednej piosenki. Każda jest ważna dla danego etapu w życiu. Zawsze śpiewałam, żeby się czegoś nowego nauczyć – lubię wyzwania. Interpretacja utworu często zależy od dnia, emocji i etapu w moim życiu. Są piosenki, które śpiewam od lat, i widzę jak one we mnie ewoluują. Jak zmienia się moje patrzenie na dany tekst. Zawsze szukam żywych wspomnień, które pozwolą mi obudzić prawdziwe emocje.
W kontekście emocji, o których mówisz, zdarzało się, że np. prawdziwie zapłakałaś podczas śpiewania piosenki?
Tak, przy utworze „Nie opuszczaj mnie” Jacquesa Brela.
Dlaczego przy tym utworze?
Jestem jedynaczką i nie wyobrażam sobie życia bez moich rodziców…
A pierwsza Twoja piosenka lub pierwszy mikrofon?
Miska postawiona do góry dnem i tłuczek – to mój pierwszy mikrofon. Zawsze miałam bardzo duże wsparcie rodziców. Oni oglądali moje występy i uwierzyli we mnie. Szczególnie mama – zawsze traktowała mnie priorytetowo. Do tej pory nic poza mną nie jest dla niej ważniejsze. Świadomość tego, że ktoś żyje dla ciebie i chce ciebie wysłuchać i poświęcić swój czas, przytulić cię… jest kluczowa.
Jedną z pierwszych piosenek – którą śpiewałam jako mała solistka w przedszkolu była piosenka „Kolorowe kredki”. I teraz ciekawostka. Urodziłam się z gardłowym „r”. Pani, która dała mi tę piosenkę do zaśpiewania, musiała mieć bardzo duże poczucie humoru, bo brzmiało to komicznie. Piosenki i muzyka są dla mnie podróżą.
Kogo w tej podróży chciałabyś poznać?
Osobę, której już nie poznam na tym świecie – Zbigniewa Wodeckiego. Chciałabym z nim zaśpiewać duet.
W ostatnim czasie ważnym Twoim występem był ten w Akademii Lubrańskiego w Poznaniu…
Tak, jest tam niesamowita publiczność, która śpiewała tam razem ze mną, zupełnie naturalnie. Zazwyczaj jest to kwestia kilka słów, a tutaj od pierwszego refrenu było wielkie zaangażowanie.
Parafrazując tytuł programu „Szansa na Sukces”, co jest dla Ciebie prawdziwym sukcesem?
Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Nie jadę do Opola „za chlebem”. Jestem aktorką teatru „Mozaika”, gram koncerty solowe jak i z Kabaretem literackim “Klub Szyderców Bis”. Jestem finansowo niezależna. Mogę się tym jedynie rozkoszować. Jadę po to, aby spełnić moje marzenia. Często zwycięzcy nie są tymi osobami, które się najbardziej zapamiętuje. Występ jest często ważniejszy niż werdykt. Sukces to otaczanie się wartościowymi ludźmi i przestrzeń do tego, żeby odfruwać… być ze sobą, z naturą… To trzeba połączyć. Każda sfera życia musi być zaopiekowana.
Do jakich piosenek można się przytulać?
Można się przytulać to każdej piosenki i ballady i protest songu, ale bardzo ważne jest to, że sztuka powinna pozwalać myśleć i odczuwać widzowi. Żeby to on mógł wybrać, czy chce się do tego wykonania „przytulić”. Emocje są bardzo potrzebne i nie można ich spłycać. Emocje muszą być gorące lub zimne. Nie lubię tego, co letnie. Siła jest również w delikatności.
Co Ciebie wyróżnia autorsko na tle innych artystów?
Gdyby ktoś miał zamknąć oczy, to prawda interpretacji i barwa głosu. Nie lubię udziwnień. Są artyści, którzy je preferują z sukcesem. Ja ich nie lubię. Chcę się wgłębić w tekst i go przeżyć…
Przypomniałem sobie taki mój tekst: Taki widok jak ten nie jest na chwilę / wieczność teraz uczy się żyć na Ziemi / Nie wiem ile wiosen / spóźni się o jedną miłość ile dnia będzie mieć w sobie mój dzień / Opieram się o parapet / nieba powszedniego i patrzę na horyzont: /’ Księżyc po swojemu księżycuje / noc koncertuje gwiazdami / smyczek wichru rozpala nagie struny wierzb / i tylko mały świerszcz wie że w kasynie życia ważniejsza gra niż wygrana.
Bardzo się zgadzam z tym wierszem. Ten tekst jest przepiękny. Ważne jest to, co podczas tej drogi damy: uśmiech, radość, prawdę o sobie; jakimi ludźmi będziemy w tej drodze. Często nie sama wygrana, ale droga do tej wygranej sprawia, że chcemy być szczęśliwi i chcemy dalej robić to, co kochamy.
Na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu zaśpiewasz utwór Czesława Niemena. Na ile Twoje serce jednoczy się z rytmem serca piosenki Niemena?
Na tyle że gdyby słuchał mnie sam Niemen i mógł powiedzieć: ona nie chciała mnie skopiować, zaśpiewała to autentycznie – tak, jak czuła.
Tego Tobie życzę…
Wierzę, że Twoje życzenie się spełni.