W TEN ŚWIĄTECZNY CZAS…

HAIKU ŚWIĄTECZNE Urszuli Zybury

Opłatkiem serca
Z kim się podzielę
w tę noc jedyną
*
Bóg wciąż się rodzi
w pieczarach naszych serc
osioł się dziwi

Wiersze Piotra Chrzczonowicza:

 

                       Wigilie

                       wigilie sprzed lat zatańczyły korowodem nadziei

                       sanie z dzwonkami

                       bałwany z kapeluszami

                       splecione oddechy wirujące na mrozie

                       garście pereł sprawiedliwych panien

                       i roztropnych młodzieńców

                       wigilie blaskiem zórz polarnych

                       spokojne w blasku pełni

                       wigilie ciepłe…

 

                               Powstańcza wigilia

 

                               szłaś warszawską ulicą pośród ruin kamiennych

                               i matkę za rękę trzymałaś

                               tak-jak trzyma się dzień nienazwany

                               i chlebem był wojenny czas

                               i opłatkiem mazowiecki las

 

                               zanim odejdziesz wspomnij nas-

                               polne krzyże zapomniane

                               słońca pijane czerwienią i stada czarnych kruków

                               one też obchodzą swoją wigilię i śpiewają kolędy

                               dosięgając podziemnych gniazd

 

                                ciszą głuchą wyśpiewują kolędowy żar

                                aż do stropów zmurszałych strychów

 

                                 szłaś  tamtą ulicą z matką

                                 i świeciła ci gwiazda choinki od stóp aż do włosów brudnych

                                 na kamieniach zakurzonych rodził się jakiś zapomniany Syn

                                 może nawet był Bogiem…

 

                                    Wileńskie wigilie

 

                                   wśród wzgórz zielonych

                                   ukryte miasto szeptem Ostrej Bramy ukołysane

                                   oaza ukojenia miasto Waszej młodości

                                   zapomniane Adamowe miasto

 

                                    dziś Ostrobramską i Benedyktyńską  idą  cienie filareckich butów

                                    i łamią się opłatkiem z sercem Marszałka

                                    a kto by dziwił się i mówił że nie trzeba

                                    temu Wilii czarny blask niech ukaże ostrobramskie nieba

 

                                 a skoro nie ma nas z bardami nad barszczem w drewnianej misie

                                 temu miasto moich ojców daj

                                 krople z brzegów Rossy w kolędowym srebrnym zachwycie

 

                                  Psalm na Boże Narodzenie

 

                                 Boże w stajni betlejemskiej urodzony

                                 daj mi doznać anielskiej pokory

                                 niech oddech dziecka

                                 w sercu się obudzi

                                 i wokół troska dobrych prostych ludzi

 

                                 niech morza zadźwięczą spokojem przypływów

                                 a księżyc na niebie oślepi blask świtów

                                 niech mała miłość w sercu zagości

                                 pozostawiając ślady boskości

 

                                 dodaj otuchy dniom minionym

                                 i ocal umysł zimą strwożony

                                 niech płyną słowa smakiem jakości

                                 dźwiękiem kolędy na wysokości

 

                                 i anioł Boży mieczem srogości

                                 przypomni prawdę znaną ludzkości

                                 że mała miłość z pomocą nieba

                                 wystarczy nic więcej już nie potrzeba 

 

                                   Wigilie

 

                                   marzeniem stał dom i sny się spełniły

                                   gwiazdę pierwszą dostrzegłem na niebie

                                   chleb połamany

                                   cichy trzask

                                   już przybieżeli do domu w Betlejem na anielskich saniach

                                   do fortepianu usiadł stary Schumann

                                   i łzy ofiarował na samotnych talerzach

 

                                   Adwent

 

                                   a kiedy Ciebie nie będzie

                                   czas obedrze szmaciany los

                                   zapalisz światło w mym wnętrzu

                                   wigilijny chrust życia stos

 

                                   a kiedy i ja stąd odejdę do krainy ptasich gniazd

                                   podzielisz się życiem jak chlebem

                                   porzucisz znaną drogę by wspomnieć nas

                                   wtedy światła choinki zapalisz jak sam Bóg

                                   zobaczysz portret który przesłonił życia kurz

 

                                 a kiedy nas już nie będzie

                                 tam w krainie lepszych snów

                                 nasycisz się kolędą najpiękniejszą z dziecinnych snów

 

                                 i przyjdzie czas jeszcze raz jeszcze raz

                                 wigilijny biały czas

                                 pusty talerz da znak

                                 jeszcze raz jeszcze raz jeszcze raz

 

                                                                         Agnieszce Osieckiej...